W czasie przesłuchania 60-latek opowiedział ze szczegółami o tym, co zrobił. Adam R. powiedział, że zabił kobietę w dniu jej zaginięcia. Między nim a Natalią doszło do kłótni. Mężczyzna najpierw uderzył żonę w twarz, a następnie ją udusił. W tym samym czasie, w domu, spał ich 10-letni syn. Adam R. spanikowany tym, że Natalia przestała oddychać, zaniósł jej ciało do bagażnika samochodu i wyjechał z posesji, nie mając określonego planu, co dalej. Ostatecznie dotarł do kompleksu leśnego na obrzeżach Poznania, gdzie porzucił zwłoki. Mimo że sam nie przyznał się policji, że opuścił dom w godzinach nocnych, ujawnił to zapis z monitoringu.
Czytaj też: Mąż 39-letniej Natalii zszokował wyznaniem. Do domu już nie wróci. Wie, że "syn nigdy mu nie wybaczy"
Maciej Szuba, były komendant poznańskiej policji i prywatny detektyw, rozmawiał z "Faktem" na temat okoliczności tej zbrodni. - To nie jest rasowy killer. Gdyby przygotował to morderstwo, dokonałby go inaczej. Zrobił to ad hoc. Mężczyzna ten jest w takim wieku, że wolałby mieć ułożone życie, a tu żona zażądała rozwodu. Wygląda na to, że w wieczór zabójstwa sytuacja go przerosła i nie mógł sobie z nią poradzić - stwierdził Szuba.
Były policjant dodał, że mordercę pogrążyły nagrania z kamer monitoringu. - Ludzie nie zdają sobie sprawy, przez jak wiele urządzeń można ich namierzyć. 25 lat temu monitoring w Poznaniu był rzadkością, a co dopiero w takiej małej miejscowości. Dziś obowiązuje tzw. zasada łączenia kropek [...] Narobiłby ambarasu, gdyby wywoził ciało innym samochodem, wcześniej przygotowanym. Ale on tej zbrodni nie zaplanował, więc miał do dyspozycji tylko pojazdy swój i żony. Dzięki temu łatwo było go znaleźć na nagraniach - powiedział "Faktowi" Maciej Szuba.