Aktualizacja, godz. 11:00
Okazało się, że powyższy wpis to mało śmieszny żart, który jest prowokacją pracowników ZOO.
godz. 10:00
Coraz częściej słyszymy, że ludzie posiadają lub chcą posiadać egzotyczne zwierzęta. Niestety, chwilowe zauroczenie szybko mija i zostają one porzucone, tak jak ten uroczy kociak.
Pod informacją na profilu poznańskiego ZOO pojawiło się wiele niepochlebnych komentarzy na temat osób przygarniających egzotyczne zwierzęta. Po kilkudziesięciu minutach okazało się, że to wszystko to jedynie prowokacja i prima aprilisowy żart pracowników ZOO w Poznaniu.
- "KOCHANI, dziękujemy za wszystkie odpowiedzi. W ten sposób chcemy zwrócić uwagę na problem, który jest bardzo poważny, a który zostaje marginalnie traktowany: ta prowokacja, nieśmieszna i dramatyczna, ale w dniu fikcji, prosi o zwrócenie Waszej uwagi i społeczną reakcję na istnienie nielegalnych hodowli funkcjonujących pod przykrywką cyrków- tak jak w Pyszącej, konieczność lobbowania za zmianą prawa- bo tylko wprowadzenie zakazu widowisk cyrkowych z udziałem zwierząt może zapobiec takim fikcyjnym zdarzeniom. W Polsce w prywatnych rękach mamy wielkie koty drapieżne- lwy, lamparty czy pumy, mnóstwo naczelnych- od drobnych pazurkowców po kapucynki czy nawet makaki, można kupić gatunki chronione Konwencją Waszyngtońską. Zabezpieczane przez nas lwy, Leoś i Kizia, zostały odebrane matkom w wieku kilku tygodni i prawdopodobnie przemycone na teren Polski...Protestujmy!" - czytamy w komentarzu.
Śmieszył was ten żart? O ile najpierw internauci wsparli poznańskie ZOO, to następnie wylała się fala krytyki, że z takich spraw nie powinno się robić żartów. Sami oceńcie!