W cyrku miał horror, a nie życie! Mieszkał w przyczepie samochodu, miał malutki wybieg i nabawił się krzywicy i deformacji kostnych. Na zawsze obcięto mu pazury i wyłamano górne kły. A wszystko po to, by był atrakcją cyrkowych widzów. Ale po odebraniu z tego okrutnego więzienia przez aktywistów z „Vivy!”, trafił do poznańskiego ZOO i… odżył. Jego opiekunowie właśnie obserwują, jak kaleki miś, łapami bez pazurów – kopie sobie miejsce na zimowy sen. – To niesamowite i wzruszające – cieszy się Anna Plaszczyk z Fundacji „Viva!” i tłumaczy, że niedźwiedzie w niewoli w ogóle niezwykle rzadko kopią sobie gawry. – A Baloo nie dość, że sobie wykopał ogromną gawrę, to jeszcze zrobił to okaleczonymi łapami – mówi aktywistka.
Tymczasem w Sądzie Rejonowy w Jastrzębiu Zdroju toczy się proces Kateryny i Sebastiana S., którzy cyrkowym zwierzętom urządzili piekło na ziemi. Śledczy oskarżyli ich o znęcanie się nad dwoma żółwiami jaszurowatymi, żółwiem pustynnym, krokodylem nilowym i właśnie niedźwiedziem Baloo. Cyrkowa para musi się też tłumaczyć z naruszenia przepisów Unijnych dotyczących ochrony gatunków dziko żyjących zwierząt. Łącznie usłyszeli 12 zarzutów, ale w sądzie do niczego się nie przyznają. – Przesłuchiwani są kolejni świadkowie i następny termin rozprawy został wyznaczony na listopad - mówi Plaszczyk, która uczestniczy w procesie. Wyrok być może poznamy po Nowym Roku.
Polecany artykuł: