Atak nożownika na poznańskim Łazarzu. 5-letni Maurycy zginął z rąk nożownika
O koszmarze, który rozegrał się w Poznaniu mówi cała Polska. W środę (18 października 2023 r.), około godziny 10.00 w rejonie skrzyżowania ulic Łukaszewicza i Karwowskiego na poznańskim Łazarzu, przedszkolaków zaatakował nożownik. Dziennikarka "Super Expressu" ustaliła, że grupa dzieci wyszła z placówki na wycieczkę do pobliskiej poczty. Chcieli wysłać pocztówki. 5-letni Maurycy zmarł w szpitalu. - Sprawca został zatrzymany przez przypadkowych przechodniów i policjantkę w czasie wolnym od służby - powiedział mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy KWP w Poznaniu.
- On jak atakował, to krzyczał Ave Putin - powiedziała nam Jessica Plecha, która była świadkiem przerażającego ataku. Nóż z ręki wytrącił napastnikowi Grzegorz Konopczyński, brygadzista w Remondis Sanitech Poznań, który od tyłu zaszedł nożownika i kopnął go w łydkę i w żebra.
Poznań: To on walczył, by wyrwać 5-latka ze szponów śmierci. Lekarzowi łamał się głos. "Medycyna jest bezsilna"
Profesor Przemysław Mańkowski był jednym z lekarzy, którzy robili wszystko, aby ocalić Maurycego. Doświadczony kierownik Kliniki Chirurgii, Traumatologii i Urologii Dziecięcej ze Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu nie mógł powstrzymać emocji.
- Naprawdę byli aniołowie, którzy próbowali ze szponów śmierci wyrwać to małe dziecko. Rany były jednak tak poważne, że po prostu nie miało szans. To jest mały chłopczyk, który ma bardzo mało krwi i tak duży uraz, który uszkodził główne naczynia spowodował, że po prostu medycyna jest bezsilna - mówił drżącym głosem pan profesor.
Podejrzany Zbysław C. nie był wcześniej karany. Sprawę prowadzi poznańska prokuratura. Policjanci próbują ustalić motywy działania szaleńca. Wiadomo, że mężczyzna zaczepiał też inne osoby. - Groził śmiercią, mówił, że wszystkich pozabija - powiedział naszej dziennikarce jeden ze świadków. Do sprawy będziemy wracać w kolejnych materiałach. Na miejscu cały czas pracuje nasza reporterka.