W piątek wieczorem młoda mieszkanka Skoków wyszła pobiegać. Miała swoją wyznaczoną trasę niedaleko cmentarza. To właśnie tam dopadł ją 26-letni Patryk. Było ciemno, a na samym końcu parkingu przy cmentarzu jest dużo krzaków. Niestety, nikt nie słyszał, że kobieta potrzebuje pomocy. Biegaczka została okrutnie wykorzystana, ale gdy gwałciciel uciekł - ona na szczęście była w stanie wstać i iść w stronę miasteczka. Spotkała przypadkową osobę i wstrząśnięta, załamana i zapłakana, poprosiła o pomoc w zatelefonowaniu do męża. To ta przypadkowa osoba zadzwoniła po pomoc.
Wągrowiecka policja od razu została postawiona na równe nogi. Ruszyła obława za gwałcicielem. Mundurowi ostrzegali mieszkańców, że w okolicy może grasować ktoś niebezpieczny. Ofiara na szczęście była w stanie podać cechy charakterystyczne mężczyzny, między innymi to, jak był ubrany, jak wyglądał. To bardzo pomogło policjantom. Po 24 h udało się go złapać. W obławie na niego go brały udział między innymi psy policyjne. Mężczyzna został zatrzymany w Skokach na ulicy.
To młody, wysportowany, postawny mężczyzna. Patryk K. - który niedawno przeprowadził się do Skoków z pobliskiej wsi. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że ma partnerkę, z którą mieszka. - Nie był wcześniej karany za przestępstwa o podobnym charakterze - mówi Dominik Zieliński z wągrowieckiej policji. Dlaczego więc rzucił się na biegaczkę? Ustalają to teraz śledczy. Mężczyzna jeszcze dzisiaj ma usłyszeć prokuratorskiej zarzuty. Za to, co zrobił młodej biegaczce grozi 12 lat więzienia.