Trzecie piętro bloku na ul. Kusocińskiego. To tutaj mieszkała z synem Cezarym Katarzyna Ł. (44 l.). Sąsiedzi niewiele mogą powiedzieć na ich temat, bo wynajmowali mieszkanie zaledwie od roku. - Nie wadzili nikomu, ot matka samotnie wychowująca dziecko - mówi jedna z mieszkanek bloku. Jak więc doszło do tego, że w Boże Ciało pod drzwiami mieszkania
Katarzyny pojawiła się policja? Zaalarmował służby znajomy kobiety zaniepokojony tym, że od dłuższego czasu nie może z nią złapać kontaktu.
Drzwi mieszkania były zamknięte. Mundurowi sforsowali je siłą. Kiedy weszli do środka, oniemieli. W jednym z pomieszczeń znaleźli bowiem matkę chłopca. Powiesiła się. Obok leżało ciało jej synka Czarka. - Nie ma wątpliwości, że kobieta popełniła samobójstwo, natomiast przyczynę śmierci chłopca ustalą biegli podczas sekcji zwłok - mówi Andrzej Borowiak rzecznik wielkopolskiej policji.
W Wolsztynie ,,ulica'' już jednak wie swoje. Najpierw zabiła chłopca, a później siebie. Tylko dlaczego? Odpowiedzi poszukaliśmy w miejscu, gdzie poprzednio Katarzyna mieszkała. W jednej z kamienic na wolsztyńskim rynku. Podobno kobieta była zdesperowana, bo miała długi. Jednak dawni sąsiedzi uważają, że przede wszystkim była niezrównoważona psychicznie. - Niektórzy mówili, że jest energiczna, według mnie była nadpobudliwa. A tajemnicą poliszynela było, że ma problemy psychiczne - twierdzi mieszkaniec kamienicy. - Może problemy finansowe nałożyły się na psychiczne i zabiła siebie, a wcześniej Czarka? - zastanawiają się wolsztynianie. Tajemnicę zabrała do grobu.