Tragiczny pożar w Zalasewie. Doszło do rozszerzonego samobójstwa?
Wypadek, zabójstwo, a może samobójstwo - takie wersje zdarzeń są rozpatrywane przez prokuraturę w Poznaniu w kontekście pożaru w Zalasewie. Zginęła w nim czteroosobowa rodzina, tj. 55-letnia Joanna S., jej mąż, 61-letni Marian S., i dwoje dzieci pary: 9-letni Jarome i 14-letnia Sunny. Informacja o zdarzeniu wpłynęła do służb ratowniczych we wtorek, 11 października, po północy, ale mimo interwencji 8 zastępów straży pożarnej nie udało się uratować życia żadnego z czworga mieszkańców Zalasewa. Sprawa tragedii nie jest jednoznaczna, bo jak informuje PAP Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, śledczy podejrzewają, że mogło tam dojść do rozszerzonego samobójstwa.
- W tym zdarzeniu nie wykluczamy także udziału osób trzecich. Na miejscu pracują m.in biegli z zakładu medycyny sądowej oraz z dziedziny pożarnictwa. Trwa zbieranie materiału dowodowego - mówi mężczyzna.
Do kwestii pożaru w Zalasewie odniósł się również arcybiskup Stanisław Gądecki, metropolita poznański.
- Z ogromnym bólem dowiedzieliśmy się dziś o śmierci czterech osób w pożarze domu w Zalasewie. Rodzinom Zmarłych składam wyrazy współczucia, a wszystkich proszę o modlitwę za tych, którzy tragicznie zginęli. Zmarłych polecam miłosierdziu Wszechmogącego Boga! - czytamy na stronie internetowej diecezji poznańskiej.