- Bardzo żałuję tego wszystkiego - mówił przed sądem w trakcie pierwszego dnia procesu Olgierd M. Niestety, czasu nie da się cofnąć. Tej feralnej nocy (z 26 na 27 stycznia 2020 roku) Dominik Sikora, znany poznański zapaśnik w stylu klasycznym i reprezentant klubu Sobieski Poznań, wyszedł z klubu i - nie spodziewając się zagrożenia - spokojnie szedł przez Stare Miasto. Kamery monitoringu nagrały idącego za nim umięśnionego mężczyznę. Chwilę później na nagraniu widać leżącego zapaśnika. Został uderzony i upadł na bruk, a po pobiciu z obrzękiem mózgu trafił do szpitala, gdzie zmarł 31 stycznia.
Śledczy szybko wpadli na trop sprawcy. Mężczyzna był znany policji - został nawet skazany na kary więzienia, m.in. za napaść na policjantów i strzelaninę - ale po pobiciu Sikory przepadł jak kamień w wodę. Prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto wydała list gończy za Olgierdem M. - 42-letni mężczyzna jest podejrzany o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią - mówił wtedy mediom Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Po prawie roku bezowocnych poszukiwań śledztwo zawieszono. Publikacja wizerunku i danych niewiele dała. Mężczyzna przez trzy lata pozostawał nieuchwytny. W końcu jednak wpadł w ręce stróżów prawa. Olgierd M. twierdzi, że na policję zgłosił się sam. Fakt jest taki, że przez 3 lata mężczyzna ukrywał się w Hiszpanii. Dalszy ciąg materiału pod galerią ze zdjęciami z procesu oskarżonego.
Poznań: Znany zapaśnik Dominik Sikora nie żyje. Stanowcze słowa obrońcy trenera personalnego
Przed śledczymi trener personalny milczał jak zaklęty. - Nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień - powiedział prokurator.
W poznańskim Sądzie Okręgowym ruszył proces Olgierda M. - Nie przyznaję się do tak postawionego zarzutu. Bardzo żałuję tego wszystkiego. Nie mogę pogodzić się z tym, że uderzyłem Dominika Sikorę. Nie miałem zamiaru zrobić mu krzywdy - mówił oskarżony.
Jego obrońca Artur Tarnawski twierdzi, że śmierć Dominika Sikory w szpitalu nie musi mieć związku z wydarzeniami na Starym Rynku. - Jeżeli ktoś uważa, że ten film daje podstawę do przyjęcia odpowiedzialności klienta, to przy tak postawionym zarzucie my się z tym nie zgadzamy - powiedział dziennikarzom. Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu skutkującego śmiercią, podejrzanemu grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.
Polecany artykuł: