Do zdarzenia doszło 1 sierpnia 2021 roku w Jastrzębowie (gm. Trzemeszno) w Wielkopolsce. Według ustaleń śledczych, między 68-letnim Kazimierzem O. a jego bratem 59-letnim Zenonem O. doszło do sprzeczki. Następnie Kazimierz O. miał uderzyć swojego brata ostrzem siekiery w głowę. Poszkodowanego, po reanimacji, w ciężkim stanie, zabrał do szpitala śmigłowiec LPR. Prokuratura oskarżyła Kazimierza O. o usiłowanie zabójstwa brata, a także o kierowanie gróźb wobec bratanicy Beaty A. W piątek (8 kwietnia) przed Sądem Okręgowym w Poznaniu ruszył proces mężczyzny. - Do usiłowania zabójstwa absolutnie się nie przyznaję. Do drugiego czynu też się nie przyznaję – oświadczył w sądzie Kazimierz O. Mężczyzna odmówił składania wyjaśnień, ale powiedział, że będzie odpowiadał na pytania sądu i stron.
Bracia kłócili się od wielu lat
Na terenie gospodarstwa mieszkało łącznie trzech braci – Kazimierz i Andrzej, obaj kawalerowie – w jednym domu, zaś Zenon O. z żoną w drugim domu. W poprzednich wyjaśnieniach oskarżonego, odczytanych w piątek przez sąd, Kazimierz O. podkreślił, że od lat nie żyje w dobrych relacjach z bratem Zenonem i jego żoną. Opisując przebieg zdarzenia, Kazimierz O. podkreślił, że poszedł do warsztatu, w którym przebywał wówczas Zenon O. Oskarżony miał krzyknąć coś do brata, doszło do sprzeczki słownej. - On wyszedł do mnie z siekierą i tą siekierą machnął tak, że mnie zranił w lewe przedramię (…) ja się z tych nerwów cofnąłem do swojej drewutni, Zenek za mną nie szedł, on się cofnął do garażu, był mocno pijany. Ja z drewutni zabrałem swoją siekierę, pomiędzy warsztatem a drewutnią jest jakieś 10 metrów. Poszedłem do warsztatu, ale nie wchodziłem do środka, byłem zdenerwowany (…) Ja go uderzyłem z tego co pamiętam tylko raz i trafiłem go w głowę – podkreślił.
Dodał, że pobiegł wtedy do drugiego z braci, Andrzeja, by ten wezwał pomoc. Oskarżony wskazał także, że idąc po siekierę "chyba chciałem pokazać bratu, że się nie wystraszyłem, że też mam siekierę i się go nie boję (…) nie celowałem w głowę, bo wiem, że uderzenie w głowę może człowieka zabić, moim zdaniem to był przypadkowy cios". Mężczyzna zaznaczył też, że to Zenon O. pierwszy go zaatakował siekierą i – jak stwierdził – "ja też mogłem paść ofiarą".
Polecany artykuł:
Sąd przesłuchał w piątek także pierwszych świadków w sprawie – w tym trzeciego z braci, 55-letniego Andrzeja O. - Ja nie wiem, o co się oni pokłócili, ale konflikt pomiędzy nimi trwa kilka lat – podkreślił Andrzej O. - Moi bracia Kazimierz i Zenek żyli jak pies z kotem. Ja to w sumie do końca nie wiem, jaki jest powód tych konfliktów - dodał.
Zeznania składały w piątek także córki Zenona O. Kobiety podkreślały, że bały się Kazimierza O., że zdarzało się, że je wyzywał i im groził. Kobiety od kilku lat nie mieszkały już z rodzicami, założyły własne rodziny. W dniu zdarzenia pojechały z matką na festyn do pobliskiej miejscowości. Kiedy wracały z festynu odwieźć matkę do domu, przy drodze spotkały Andrzeja O., który czekał na pogotowie ratunkowe, by wskazać drogę do posesji. Po przyjeździe do domu córki znalazły rannego ojca.