Do azylu w Hiszpanii wyruszyły: Softi, Samson, Toph, Merida i Aqua. Specjalistyczny transport z tygrysami ruszył z poznańskiego ZOO w sobotni, późny wieczór po trudnej akcji podawania środków usypiających i przenoszenia ich do specjalnych klatek. Zwierzęta jechały dwoma samochodami, które były odpowiednio przystosowane do przewozu takich zwierząt. Odpowiednia temperatura, odpowiednie nawodnienie i pożywienie, częste przystanki i stały monitoring tygrysów zapewnił im komfortową drogę z Poznania do ośrodka w Hiszpanii. W sumie tygrysy pokonały 30-godzinną podróż.
To zupełnie inne warunki, jakie miały, jadąc z Włoch do Rosji. Tam, w drewnianych i metalowych klatkach, w jednym aucie przystosowanym do przewozu koni były dokarmiane kurczakami z marketu i pojone incydentalnie. Jeden z kotów tej mordęgi nie przeżył. Stan pozostałych był opłakany. Gdyby jakimś cudem pozostałe przeżyły tamten morderczy transport , najpewniej zginęłyby na miejscu. Dlaczego? Hipotezy są takie, że ze zwierząt miały być zrobione… afrodyzjaki. Na szczęście zwierzęta trafiły w ręce profesjonalnych, empatycznych, troskliwych zoologów. Dwa z tygrysów – Gogh i Kan do dziś dochodzą do siebie pod skrzydłami poznańskich weterynarzy w Ogrodzie Zoologicznym. Dwa tygrysy trafiły również do mini Zoo w Człuchowie.