Dokumenty były sfałszowane, a tygrysy przewożone tak, jakby w ogóle nie miało znaczenia, czy do celu dotrą żywe czy martwe. – Tak przemyca się zwierzęta „na części” – mówi Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskiego Ogrodu Zoologicznego. – Naszym zdaniem tygrysy miały być przerobione na leki – dodaje Małgorzata Chodyła, rzeczniczka ZOO. Choć brzmi to drastycznie na czarnym rynku leki pochodzenia zwierzęcego według medycyny chińskiej są antidotum na ból głowy czy reumatyzm, ale przede wszystkim na problemy z libido. Z penisa tygrysa wytwarza się popularny w Azji Wschodniej afrodyzjak. Z tygrysa wykorzystuje się z resztą nie tylko genitalia, ale także kości i sierść. Chociaż badania naukowe nie potwierdziły skuteczności tygrysich specyfików nie trudno znaleźć amatorów zwierzęcych leków.
– Oficjalna medycyna chińska nie używa tego typu preparatów. My opieramy się przede wszystkim na roślinach – zapewnia Izabela Miętka, prezes Polskiego Towarzystwa Tradycyjnej Medycyny Chińskiej.
Ale niestety czarny rynek kwitnie, a wśród wielu Azjatów panuje przekonanie, że preparaty zrobione z tygrysa wyleczą ich seksualne problemy i zapewnią długowieczność. Są w stanie za nie zapłacić naprawdę sporo.
Dziewięć z dziesięciu tygrysów zostało uratowanych, gdy nie zostały wpuszczone na Białoruś. W niehumanitarnych warunkach, w skrzyniach, jechały aż z Włoch. Ich celem była Rosja.Jeden z tygrysów podróży nie przeżył. Pozostałe dochodzą do siebie w poznańskim Ogrodzie Zoologicznym. Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej wszczęła już śledztwo w kierunku znęcania się nad zwierzętami.
Polecany artykuł: