Gdy żona Jana O. wychodziła tego dnia z domu po zakupy wiedziała, że jej mąż nie jest w najlepszej kondycji psychicznej. – Już od jakiegoś czasu pogorszył mu się nastrój – mówi prokurator Maciej Meller. Magdalena O. zadzwoniła nawet do domu ze sklepu, żeby sprawdzić, czy wszystko u męża i córki dobrze. Gdy usłyszała, że tak, wróciła do sprawunków. Niestety, gdy przyszła po godzinie do domu, odkryła przerażającą prawdę: jej mąż powiesił się. Gdy wzywała karetkę, jeszcze nie wiedziała, że nie żyje też jej niepełnosprawna od urodzenia córka. Z ratownikami medycznymi odkryła drugą tragedię: Jan O. przed popełnieniem samobójstwa udusił chorą, poruszającą się na wózku Karolinę. Zostawił list pożegnalny. – Motywy wskazywały na pogarszający się nastrój i kłopoty ekonomiczne – mówi prokurator.
Przez wiele lat Jan O. doskonale radził sobie z przeciwnościami losu. Przez 20 lat strzegł swojej córki jak oka w głowie. Dziewczynka urodziła się z czterokończynowym porażeniem mózgowym i od samego początku wymagała wyjątkowego traktowania. Ojciec pragnął zapewnić jej w miarę normalne dzieciństwo i pracował ciężko, aby dziecku niczego nie zabrakło. Wyjechał nawet do Norwegii, żeby pracą na rusztowaniach zarobić na godne utrzymanie rodziny. – Ale on też zaczął mieć kłopoty ze zdrowiem i musiał zrezygnować z pracy w Norwegii – mówili nam członkowie rodziny. Gdy Jan O. nie mógł zapewnić rodzinie dostatku, postanowił odejść z tego świata i zabrać ze sobą chorą córkę. – Kochał ją nad życie i zabrał jej życie – mówili na pogrzebie znajomi rodziny.
Śledztwo w tej sprawie zostało już zamknięte.
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/zabil-corke-z-milosci-aa-PYkK-ZtvV-54we.html