Radny PiS Michał Grześ i dyrekcja ogrodu zoologicznego w Poznaniu mówiąc delikatnie, nie przepadają za sobą. Tym bardziej niecodzienna jest ich wyjątkowa zgoda w sprawie nazwy niewielkiej ulicy prowadzącej od ul. Browarnej do Nowego ZOO.Radny Grześ zaproponował, aby nazwać ją imieniem Kaprala Wojtka, a poznańskie zoo temu pomysłowi przyklasnęło.
Kapral Wojtek to niedźwiedź brunatny, którego w 1942 r. w Iranie przygarnęli żołnierze gen. Władysława Andersa. Miś był wówczas jeszcze bardzo mały. Żołnierze karmili go rozcieńczonym skondensowanym mlekiem z butelki po wódce i skręconego ze szmat smoczka.
Niedźwiadek otrzymał imię Wojtek i stał się maskotką 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii, z którą przebył cały szlak bojowy: z Iranu przez Irak, Syrię, Palestynę, Egipt do Włoch, a po demobilizacji do Wielkiej Brytanii.
Niedźwiedź był w pełni oswojony, nawet gdy urósł, bawił się z żołnierzami bez obaw, że komuś zrobi krzywdę. Podczas bitwy o Monte Cassino kapral Wojtek pomagał żołnierzom w noszeniu ciężkich skrzyń z amunicją artyleryjską i nigdy nie zdarzyło mu się żadnej upuścić. Dzięki temu symbolem 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii stał się wizerunek niedźwiedzia z pociskiem w łapach. Odznaka taka pojawiła się na samochodach wojskowych, proporczykach i mundurach żołnierzy.
Po wojnie Wojtek został umieszczony w ogrodzie zoologicznym w Edynburgu. Wychowany wśród ludzi nie potrafił się zasymilować do życia pomiędzy innymi niedźwiedziami. Ostatnie 16 lat spędził zamknięty w klatce.
Komisja Kultury i Nauki pozytywnie oceniła propozycję radnego Michała Grzesia. Za jest także zoo.
- Nie ma bardziej odpowiedniego miejsca, niż poznańska niedźwiedziarnia: z Borysem, Ewką, Gienią, Cisną i Baloo. Postanowiliśmy uhonorować Kaprala Wojtka w sposób szczególny: poza nadaniem jego imienia ulicy, zbudować mu polski pomnik, nie zapominając też o ziarnie goryczy – Wojtek nie spędził końca życia na wielkim lesistym wybiegu, tylko w maleńkiej klatce – napisano na stronie poznańskiego Nowego Zoo.