O parze oszustów zrobiło się głośno, gdy zaginęła 14-letnia Wiktoria D. Na policję, pod koniec października zgłosiła jej starsza siostra. - Nie chodzi do szkoły, nie wiem, co się z nią dzieje - mówiła Patrycja Ł. Podejrzewano, że dziewczyna jest ze swoją mamą i jej konkubentem, ale nikt nie wiedział gdzie. - Moja mama wyłączyła wszystkie telefony i kontakt z nią się urwał. Boję się o Weronikę, chcę, aby wróciła do domu, do przyjaciół, do szkoły. Nie wiem, co się z nią dzieje, gdzie przebywa. Proszę o pomoc w odnalezieniu siostry - apelowała Patrycja Ł.
Tymczasem, na policję zgłaszały się kolejne osoby, które miały do czynienia z matką Wiktorii i jej partnerem. Okazało się, że kobieta najpierw w hotelu dla zwierząt porzuciła psa, a potem w wypożyczalni samochodów wynajęła auto i go nie oddała.
Zadzwoniła nawet do wypożyczalni z informacją, że w szpitalu w Zakopanem zmarła ich 14-letnia córka. Jak się okazało później była to wymyślona historia i gra na czas. Koniec końców policja odnalazła i Wiktorię, i jej matkę, i matki konkubenta. Cała trójka ukrywała się w pensjonacie w Zakopanem.
- Nastolatka wróciła do siostry - mówi Super Expressowi Monika Curyk z policji w Gostyniu. Z kolei matką dziewczyny i jej partnerem zajęli się śledczy. Na jaw wyszło, że para m.in. nie płaciła za wynajmowane pokoje w hotelach i pensjonatach oraz przywłaszczyła pojazd z wypożyczalni samochodów.
- Straty spowodowane przez parę wyniosły łącznie ponad 90 tysięcy złotych, dodatkowo 44-letni mężczyzna usłyszał zarzuty popełnienia przestępstw przeciwko mieniu na kwotę ponad 20 tysięcy złotych. Sąd zastosował wobec podejrzanych dozór policyjny - mówi Curyk, która dodaje, że sprawa jest rozwojowa, a policjanci prowadzący postępowanie karne nie wykluczają kolejnych zarzutów.