Cała sprawa wyszła na jaw dokładnie rok temu. Ktoś zorientował się, że w bazie Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w Michałkowie giną narkotyczne leki, a niektóre ampułki wypełnione są jakąś dziwną substancją. Drobiazgowa kontrola, jaką przeprowadzono w bazie LPR wykazała, że w księdze leków, w której wszystko musi być szczegółowo opisywane, nic się nie zgadza. Koniec końców okazało się, że za zanikającymi lekami stoi sam… szef jednostki.
Tomasz G. (44 l.) usłyszał zarzut przywłaszczenia środków narkotycznych. W trakcie pierwszego dnia procesu wszystko stało się jasne. Tomasz G. nie zamierzał się wybielać. Za wszystko przeprosił i wytłumaczył, że leki brał dla siebie, a po tym jak prawda wszyła na jaw, był już w ośrodku odwykowym.
Polecany artykuł:
Wszystkie te okoliczności sąd wziął pod uwagę. Tomasz G. Usłyszał wyrok roku więzienia w zawieszeniu. – Sąd wymierzył karę zgodnie z wnioskiem obrońcy i zaakceptowaną przez prokuratora. Oskarżony leczy się i wcześniej nie był karany, więc jest to dobry prognostyk na przyszłość co do jego resocjalizacji – powiedziała sędzia Beata Kośmieja z Sądu Rejonowego w Ostrowie Wielkopolskim, uzasadniając wyrok. Tomasz G. Przez pięć lat nie będzie mógł też wykonywać zawodu ratownika medycznego.