Pożar kamienicy w Poznaniu. Dwóch strażaków nie żyje
Dwóch strażaków – w wieku 33 i 34 lat – zginęło w wyniku nocnego pożaru i wybuchu w kamienicy w Poznaniu. W szpitalach nadal pozostaje siedmiu poszkodowanych strażaków oraz trzy postronne osoby, które także zostały ranne w tym zdarzeniu.
Do pożaru i wybuchu w kamienicy przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu doszło w nocy z soboty na niedzielę (24/25 sierpnia). W trakcie akcji poszkodowanych zostało 11 strażaków, zaś dwóch było poszukiwanych. Około południa premier Donald Tusk poinformował, że dwaj strażacy nie żyją. Do szpitala trafiły także trzy postronne osoby, które też zostały ranne w tym zdarzeniu.
Syreny zawyją w całym kraju. Strażacy oddadzą hołd kolegom
W niedzielę (25 sierpnia) o godz. 18 we wszystkich jednostkach zawyją syreny. W ten sposób strażacy w całym kraju oddadzą hołd kolegom. - Dzisiaj o godz. 18.00 we wszystkich jednostkach #PSP i #OSP, włączmy sygnały świetlno-dźwiękowe i oddajmy hołd tragicznie zmarłym strażakom z Poznania, który zginęli w trakcie działań ratowniczo-gaśniczych - czytamy we wpisie Państwowej Straży Pożarnej w mediach społecznościowych.
Zmarłych strażaków z Poznania upamiętnią również policjanci. - Polscy policjanci wspólnie z całą Bracią Strażacką oddadzą dziś hołd tragicznie zmarłym strażakom z Poznania, którzy zginęli, ratując ludzkie życie - czytamy we wpisie na platformie X.
Rzecznik Prasowy Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji Jacek Dobrzyński w swoim wpisie na X przekazał, że do strażaków oprócz policji dołączą również funkcjonariusze straży granicznej. - Tak mundurowi oddadzą hołd tragicznie zmarłym kolegom z Poznania, którzy zginęli na służbie. Cześć Ich Pamięci - napisał Dobrzyński.
Poznań. Dwaj strażacy nie żyją. "Tragedia dla nas wszystkich"
Podczas konferencji prasowej wiceszef MSWiA Wiesław Leśniakiewicz przekazał wyrazy współczucia rodzinie zmarłych strażaków, podkreślając, że byli to doświadczeni ratownicy.
Ginie nam 34-letni kolega z 12-letnim stażem. 33-letni kolega z 11-letnim stażem, osierocił dwójkę dzieci. To jest tragedia dla nas wszystkich. Ci strażacy oddali swoje życie, by próbować ratować innych.
- powiedział Wiesław Leśniakiewicz.
Pożar kamienicy w Poznaniu. Strażacy byli na miejscu 5 minut po zgłoszeniu
Wiceszef MSWiA przekazał również, że w szpitalach przebywa obecnie jeszcze siedmiu strażaków oraz trzy osoby, które także zostały ranne w tym zdarzeniu. Leśniakiewicz podkreślił, że na teraz nie ma nic do zarzucenia, jeśli chodzi o prowadzoną akcję i jej koordynację. Zapowiedział jednocześnie bardzo głębokie analizy całej sytuacji.
Wiceszef MSWiA zwrócił uwagę, że pierwsze jednostki straży przybyły na miejsce o godz. 23.55, czyli 5 minut po zgłoszeniu. Zaznaczył, że zgłoszenie było możliwe dzięki temu, że jedna z osób miała u siebie w mieszkaniu zamontowaną czujkę dymu. - To ona w pierwszym momencie zaalarmowała i dzięki temu podjęto działania związane z ewakuacją, na samym początku, mieszkańców tego budynku - podkreślił Leśniakiewicz.
Poinformował, że miejsce pożaru zostało zlokalizowane około godz. 5 rano. - Jednak mamy sytuację taką, że strażacy jeszcze nie wchodzą do tego budynku, żeby dokonać dokładnego rozeznania. Budynek jest bardzo mocno uszkodzony. Nie ma drogi ewakuacyjnej, którą można by się ewentualnie poruszać i wejść do środka budynku - zaznaczył Leśniakiewicz.
Trwa ustalanie przyczyn pożaru w Poznaniu
Wiceszef MSWiA podkreślił, że obecnie prowadzone będą dalsze działania, ponieważ trzeba dokonać - i nie nastąpi to w ciągu najbliższych godzin - ponownego bardzo dokładnego sprawdzenia obiektu, czy nie ma w nim kolejnych osób poszkodowanych.
Wiceminister przekazał, że według policyjnych danych, wszystkie osoby, które mieszkały w budynku, zostały ewakuowane. - Nie ma informacji, żeby ewentualnie ktoś pozostał - powiedział Leśniakiewicz. Zaznaczył jednocześnie, że nie ma w tym momencie pewności, że w obiekcie nie znajdowała się jakaś osoba postronna. - Stąd też nie możemy narażać ratowników i wprowadzić ich na tę fazę do działań ratowniczych, mimo że mamy 25 sekcji ratowników zaangażowanych, dwie grupy poszukiwawczo-ratownicze – dodał.
Leśniakiewicz zaznaczył, że w tym momencie nie chce jednoznacznie powiedzieć, co było przyczyną wybuchu. Zapowiedział, że przyjdzie taki moment, że będzie pełna informacja w tej sprawie. - Ja widzę, że jest bardzo poważne na przykład przyłącze gazowe do tego budynku. Różne okoliczności mogły wystąpić w tym momencie, kiedy ten pożar miał jeszcze fazę rozwijającą się i strażacy próbowali dojść do tego źródła. Oni byli właściwie zabezpieczeni, wobec informacji, które posiadam. Mieli odpowiednie urządzenia - powiedział wiceminister.
Polecany artykuł: