Nieszczęśliwa miłość

W strzykawce miał żrący płyn. Wylał go na twarz Lidii, bo odrzuciła jego zaloty. "To pozbawiło ją poczucia kobiecości"

2022-10-25 11:11

Chciał się umówić na randkę, a gdy dostał kosza, postanowił się… zemścić. Michał R. z Gostynia (woj. wielkopolskie), ze strzykawką z domestosem w ręce, podszedł do Lidii S. w centrum miasta, w biały dzień i wylał jej żrący płyn prosto na twarz. Szczegóły w artykule.

W Sądzie Okręgowym w Poznaniu zakończył się proces mężczyzny, który za zrealizowanie swojego chorego planu może trafić za kratki na 15 lat. - Czyn ten pozbawił pokrzywdzoną poczucia kobiecości, naraził na strach o utratę wzroku i ogromny ból w wyniki doznanych poparzeń - mówi Super Expressowi Mateusz Łątkowski, adwokat, pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej (pokrzywdzonej).

Internetowa znajomość

Poznali się przez internet. Michał R. (48 l.) zaczepił Lidkę S. (43 l.) na popularnym portalu społecznościowym i tak zaczęli ze sobą rozmawiać. Przed procesem Michał R. mówił śledczym, że to miała być znajomość koleżeńska. Raz nawet zaproponował Lidii S., że… umyje jej okna, bo jest chora.

- Pomału docierało do mnie, że chyba mnie śledzi, bo wszystko wiedział na mój temat - mówi Lidia S. To, co wydarzyło się potem mocno zaniepokoiło kobietę. Michał R. przyszedł pod jej dom, przeszedł przez płot i stanął pod oknem. Kobieta z grzeczności zaproponowała mu kawę, którą wypił na tarasie, podczas gdy ona była w domu.

Michał R. dostał kosza, postanowił się zemścić

Gdy zbliżały się Walentynki, w głowie Michała R. zrodził się plan na przeniesienie znajomości z internetu do realu. Zaprosił Lidię S.na randkę w dzień zakochanych. - Nie jesteśmy zakochani, a na Walentynki chodzą zakochani - Lidia S. tłumaczyła Michałowi R. swoją odmowę. Tymczasem mężczyzna organizował już im nawet transport na randkę, bo sam nie ma auta i prawa jazdy. Skontaktował się nawet z bratem kobiety i to od niego dowiedział się, że Lidia od dwóch lat ma… partnera. Mocno go to zdenerwowało, a w jego głowie zrodził się chory plan zrobienia kobiecie krzywdy.

- Lidka nie była dla mnie zawodem miłosnym, sam nie potrafię powiedzieć, co mi odbiło i strzeliło do głowy. W każdym razie przyszedł mi do głowy pomysł, aby Lidce zaszkodzić - mówił śledczym jeszcze przed procesem.

Atak w centrum miasta

Tego feralnego dnia, Lidia S. Szła właśnie do swojego auta, zaparkowanego w Gostyniu, gdy zauważyła, że zbliża się do niej tajemniczy mężczyzna. Ubrany był w fartuch w poprzeczne pasy, na głowie miał kaptur, na twarzy maseczkę. - Dopiero jak podszedł do mnie, zauważyłam, że to Michał. Wyglądał jak rzeźnik - mówiła w sądzie Lidia S. Wtedy na jakąkolwiek reakcję było już za późno. Mężczyzna wylał na twarz kobiety całą wielką strzykawkę domestosa. Kobietę zaczęła palić twarz. Trafiła do szpitala i o mało nie straciła wzroku. Przez kilka dni nic nie widziała. Do dzisiaj ponosi konsekwencje tamtych wydarzeń. Jej twarz jest bardzo wrażliwa, nie może się malować, ucierpiały też jej włosy i co najważniejsze… psychika.

Michał R. przyznał się do oblania swojej internetowej znajomej substancją, którą posiadał w strzykawce. Twierdzi jednak, że nie chciał jej zrobić krzywdy, oszpecić, ani spowodować u niej utraty wzroku. Prokurator zażądał dla Michała R. 6 lat więzienia oraz zakazu kontaktowania się i zbliżania do Lidii S. na odległość mniejszą niż 30 metrów. Mateusz Łątkowski, który reprezentuje oblaną domestosem kobietę, podkreśla, że to, co zrobił Michał R. zasługuje na szczególne potępienie. - Domagamy się też 90 tys. złotych nawiązki - mówi adwokat. Lidia S. dodaje, że jej życie nigdy nie będzie już takie samo. - Nigdy mu tego nie wybaczę i nigdy mu tego nie zapomnę - mówiła w sądzie kobieta.

Policjanci eskortowali jelenia w drodze do lasu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki