5 sierpnia tego roku panu Jarosławowi pękł tętniak mózgu. I chociaż początkowo wydawało się, że sytuacja została opanowana po pobycie w szpitalu, już 2 września 53-letni Jarosław Rakocy przeszedł kolejny wylew. I znów trafił do szpitala. - U taty przeprowadzono zabieg embolizacji tętniaka. Wylew tym razem był poważniejszy, ponieważ nie udało się wypłukać całej krwi. Tata przez 2 tygodnie leżał na oddziale intensywnej terapii wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej - mówi syn Jarosława, Krystian, i dodaje, że po wycofaniu leku usypiającego pan Jarosław długo nie reagował na żadne bodźce. Jego reaktywność zwiększała się bardzo powoli i zaczął otwierać oczy, jednak bez kontaktu logicznego.
- Po około 1,5 tygodnia od momentu odstawienia leków usypiających po raz pierwszy usłyszeliśmy od lekarzy, że jest mała poprawa, ponieważ tata stopniowo zaczął reagować na swoje imię, na polecenie otwiera i zamyka oczy, czasami porusza głową twierdząco lub przecząco na "tak" i "nie" oraz ściska dłoń i delikatnie porusza nogą. Lekarze dają nadzieję, ale jedyną szansą dla niego jest jak najszybsze przeniesienie go do miejsca, w którym będzie poddany intensywnej i długoterminowej rehabilitacji neurologicznej - mówi Krystian Rakocy.
Teraz liczy się głównie czas. Im szybciej mężczyzna rozpocznie rehabilitację, tym lepiej. Niestety taka rehabilitacja jest bardzo droga. Dlatego rodzina zdecydowała się zorganizować zbiórkę publiczną. - Pieniążki zostaną wykorzystane na pokrycie kosztów rehabilitacji, leczenie oraz koszty z tym związane - zapewnia syn mężczyzny. Pomóc panu Jarkowi można TUTAJ.