Pierwszy mecz po długiej przerwie to zawsze wielka niewiadoma. Rozgrywki Fortuna 1. Ligi zostały wznowione po trzech miesiącach, ale Zieloni pokazali, że nie zapomnieli jak grać skutecznie, choć początek meczu z Radomiakiem Radom był bardzo trudny.
- Spodziewaliśmy się tego, że Radomiak spróbuje nam wyłączyć Łukasza Trałkę i Krzysztofa Danielewicza, dlatego próbowaliśmy posyłać piłki w wolne sektory. W pierwszej połowie, od 10. czy 15. minuty spotkanie zaczęło nam się wymykać spod kontroli. Przetrwaliśmy ten trudny czas i wiedzieliśmy, że możemy wrócić do dobrej gry - stwierdził trener Warty, Piotr Tworek.
W pierwszej połowie lepsi byli przyjezdni. Doskonałej sytuacji na początku meczu nie wykorzystał Patryk Mikita. Radomianie byli częściej przy piłce, ale nie potrafili zamienić tego na bramkę. Te padały dopiero w drugiej połowie, ale już za sprawą gospodarzy.
Zawodnicy Piotra Tworka wyszli na drugą część meczu odmienieni. W 53. minucie Zieloni wyszli na prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego wykorzystał Bartosz Kieliba. Warta poczuła przysłowiową krew i chciała dobić rannego rywala. Zrobiła to w 81. minucie, a akcja będzie powtarzana wielokrotnie. Gracjan Jaroch prostopadle podał do Jakuba Apolinarskiego, a ten wystawił futbolówkę Robertowi Janickiemu, który wpakował ją do pustej bramki. W ostatniej akcji meczu wynik ustalił Jaroch, który wykorzystał niefrasobliwość obrońców z Radomia.
Polecany artykuł:
- Cieszymy się ogromnie z tego zwycięstwa. Takie mecze jak z Radomiakiem będziemy grać co tydzień. Rywale mają pomysł na grę, ale mnie to cieszy, bo widać jakość. Wygrywamy jako cała drużyna, zresztą zmiany pokazały, jak wielka siła w nas drzemie - opowiadał szczęśliwy trener Warty.
Warta Poznań utrzymała fotel lidera Fortuna 1. Ligi. Poznaniacy kolejne spotkanie rozegrają na wyjeździe w poniedziałek (9 marca). Przeciwnikiem będzie Podbeskidzie Bielsko-Biała, czyli kolejny z rywali Zielonych w walce o bezpośredni awans.
Polecany artykuł: