Pożar sadzy w kominie może mieć dramatyczne następstwa - właśnie w lutym takich pożarów jest szczególnie dużo. Rzecznik prasowy wielkopolskiej straży pożarnej bryg. Sławomir Brandt powiedział PAP, że pożary sadzy w kominie to od lat znaczący odsetek strażackich interwencji w regionie.
- W poprzedni weekend mieliśmy blisko 20 takich interwencji. W sytuacji, gdy pożar sadzy w kominie długo się rozwija, komin może ulec pęknięciu. Skutki mogą być dramatyczne – z pożarem dachu i domu włącznie. Nie jest wykluczone, że właśnie taka sytuacja mogła mieć miejsce na początku tygodnia w Międzychodzie, gdzie w pożarze budynku wielorodzinnego zginęły trzy osoby – powiedział PAP Brandt.
Rzecznik strażaków podkreślił, że do powstania pożaru sadzy w kominie przyczynić się może stosowanie niewłaściwego opału lub palenie śmieci i tworzyw sztucznych. Dodał, że właściciele budynków niefrasobliwie podchodzą też do obowiązku regularnego czyszczenia kominów. Tymczasem prawo nakłada obowiązek czyszczenia przewodów kominowych nawet co kwartał, ponadto co roku wymagany jest wykonany przez kominiarza przegląd instalacji kominowej i wentylacyjnej.
- O czyszczeniu kominów bardzo często zapominamy i to właśnie widać w lutym. Sezon grzewczy rusza w październiku lub listopadzie, mijają 3-4 miesiące, nieczyszczone kominy zarastają sadzą. Stąd choć luty jest najkrótszym miesiącem w roku – właśnie teraz tych interwencji mamy najwięcej – powiedział Brandt.
Rzecznik przypomniał też o instalacji w domu czy mieszkaniu czujek dymu i - w razie potrzeby - czujek tlenku węgla. Czujka dymu wykrywa dym już w początkowej fazie pożaru, gdy nie ma jeszcze płomieni. Czujka tlenku węgla alarmuje w razie wykrycia gazu, który jest niewidoczny, nie ma smaku ani zapachu. Koszt zakupu czujki to kilkadziesiąt do ponad stu złotych.