Gra „Niebieski wieloryb” jest śmiertelnie groźna. Vitalij D. werbował dzieci przez internet, namawiał je do realizacji różnych zadań. - Z początku były to pozornie niewinne czynności, takie jak wysłanie zdjęcia wieloryba. Z każdym kolejnym etapem zadania stawały się coraz bardziej niebezpieczne - opisuje mechanizm gry Iwona Liszczyńska z wielkopolskiej policji. Ukrainiec, który nazywał siebie „Kuratorem", kazał dzieciom oglądać drastyczne, psychodeliczne filmy, czy też przesłać zdjęcia, jak siedzą na parapecie w oknie wieżowca. - Następne zadania były związane z samookaleczaniem różnych części ciała. Zgodnie z założeniami gry, ostatnim etapem miało być samobójstwo - mówi Liszczyńska.
Czytaj: Niebieski wieloryb. Niebezpieczna gra w polskiej szkole
Omamione przez Vitalija D. dzieci, cięły więc sobie ręce, nogi i były bliskie odebrania sobie życia. - Dzieci nie mają dostatecznie rozwiniętych zdolności racjonalizowania, skutecznego oceniania zagrożeń, przewidywania konsekwencji działań, oceny emocji i sytuacji - tłumaczy prof. Jakub Andrzejczak, socjolog wychowania i dodaje, że wciąż brakuje systemowych rozwiązań i działań edukacyjno-profilaktycznych na temat bezpieczeństwa w sieci.
Ukraińca namierzyli policjanci z Wydziału do Walki z Cyberprzestępczością Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu przy współpracy z Biurem Cyberprzestępczości Komendy Głównej. - Vitalij D. usłyszał zarzut nakłaniania do samobójstwa. Złożył wyjaśnienia, ale się nie przyznał - mówi Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Ukrainiec trafił już do aresztu. Za kratkami może spędzić 5 lat.