Słonica Linda poczuła się nagle źle we wtorek, 2 lutego. Położyła się i na nic nie reagowała, - Bardzo bolały ją nogi - mówi Super Expressowi Małgorzata Chodyła z poznańskiego ZOO. O życie słonicy walczyli nawet strażacy. - W akcji brało udział 22 strażaków z 6 zastępów z Komend Wojewódzkiej i Miejskiej PSP w Poznaniu, w tym grupa ratownictwa technicznego - poinformował Ogród Zoologiczny. Niestety rokowania nie były dobre. Słonica nie reagowała na leki i po kilkunastu godzinach heroicznej walki weterynarzy - odeszła.
Po śmierci została przeprowadzona sekcja zwłok zwierzęcia. To ona dała odpowiedź na pytanie, co stoi za nagłą śmiercią słonicy. Jak poinformowała Ewa Zgrabczyńska, dyrektor ZOO, pozostałe słonie ze stada nie są w niebezpieczeństwie. Wszyscy bali się bowiem, że za śmierć Lindy może odpowiadać albo jakiś wirus, albo bakteria.
CZYTAJ: Słonica Kinga chciała z rozpaczy PODNIEŚĆ bramę. Pragnęła być blisko umierającej Lindy [ZDJĘCIA]
- Próby w certyfikowanych laboratoriach potwierdziły, że reszta stada jest wolna od bakterii i pasożytów, siano jest dobrej jakości (otrzymaliśmy wyniki ekspertyzy) i najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia z chorobą układu pokarmowego i nerek tylko jednego słonia - ale trwają jeszcze badania histopatologiczne i ostateczne wnioski weterynaryjne podamy za kilka tygodni - mówi pani dyrektor. Zgrabczyńska poinformowała także o przyszłości słoniarni. - Jest to tak piękne i pełne przestrzeni przyjaznej słoniom miejsce, że otrzymaliśmy od koordynatora gatunku rekomendację do przyjęcia trzech wspaniałych słonic. Liczymy, że Ninio zakocha się, bo osiąga powoli wiek odpowiedni do podjęcia obowiązków rodzinnych. Przed nami kilka miesięcy przygotowań, wymiany informacji i doświadczeń, żeby stworzyć nowe stado. Słoń afrykański to jeden z najmądrzejszych, najbardziej rodzinnych i najbardziej zagrożonych wyginięciem gatunków. Jesteśmy wdzięczni, że będziemy uczestniczyć w takim projekcie. Prosimy o kciuki dla słoni - dodaje Zgrabczyńska.