Lech po przerwie zimowej wygrywał całymi seriami i najczęściej 3:0. Później przyszła lekka zadyszka – bezbramkowe remisy z Górnikiem Łęczna i Wisłą Kraków oraz zeszłotygodniowa bardzo bolesna porażka z Legią Warszawa 1:2. Poznańscy kibice mieli powody do niepokoju, ale na szczęście wyjazd do Płocka w Wielką Sobotę zakończył się szczęśliwie.
Przed meczem Nenad Bjelica miał dylemat – kim zastąpić Szymona Pawłowskiego? Wydawało się, że postawi na Mihai Raduta, ale szkoleniowiec Kolejorza postanowił zaskoczyć – wystawił od pierwszej minuty na lewym skrzydle Dawida Kownackiego. Tym sposobem superduet napastników Robak – Kownacki nareszcie dostał szansę jednoczesnej gry.
Mecz w Płocku od pierwszych minut nie był zbyt emocjonujący. Wisła zagrała dość odważnie, starając się przejąć inicjatywę w tym spotkaniu. Nie była jednak w stanie wypracować sobie żadnych czystych sytuacji strzeleckich.
Lech na dobrą sprawę pierwszą groźną sytuację wypracował sobie w 25. minucie. Radosław Majewski dośrodkował z rzutu rożnego, piłkę przedłużył głową Jan Bednarek, a Marcin Robak z 5 metrów z łatwością skierował piłkę do siatki.
Od tego momentu na boisku już dzielił i rządził Kolejorz. W 31. minucie Majewski z zadziwiającą łatwością minął w polu karnym Cezarego Stefańczyka, ale jego uderzenie z ostrego kąta odbił Seweryn Kiełpin. Uczynił to tak niefortunnie, że Marcin Robak miał szansę na dobitkę, ale jego uderzenie minęło płocką bramkę.
Minutę później swoją szansę miała Wisła - Giorgi Merebashvili uderzał bardao groźnie, ale Matus Putnocky zdołał odbić piłkę.
Trzy minuty później było już 2:0 dla Lecha. Dawid Kownacki pokazał, że w roli lewoskrzydłowego radzi sobie całkiem nieźle. Popisał się dalekim i idealnie celnym podaniem do Robaka, który pewnym uderzeniem głową podwyższył wynik.
W 45. minucie napastnik Kolejorza pokazał, że potrafi nie tylko strzelać. Odebrał piłkę Stefańczykowi, podał do Kownackiego, który wyłożył piłkę nadbiegającemu Tomaszowi Kędziorze, który jednak fatalnie przestrzelił.
Tuż po przerwie padła jednak trzecia bramka dla Kolejorza i to najpiękniejsza w tym spotkaniu. W 52. minucie Majewski zdecydował się na uderzenie z dystansu – piłka dostała zadziwiającej rotacji i wpadła w samo okienko obok kompletnie zaskoczonego Kiełpina.
Szykował się pogrom, ale najwyraźniej Lech w tym roku upodobał sobie wynik 3:0. Taki bowiem stan utrzymał się do ostatniej minuty. Wszyscy kibice w Poznaniu mają nadzieję, że Lokomotywa wróciła już na właściwe tory.
Wisła Płock - Lech Poznań 0:3 (0:2)
Bramki: 25., 35. Robak, 52. Majewski.
Żółta kartka: Furman.
Widzów: 9750.
Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Damian Byrtek, Przemysław Szymiński, Patryk Stępiński - Piotr Wlazło, Dominik Furman, Dominik Kun (55. Arkadiusz Reca), Giorgi Merebashvili - Sergiej Kriwiec (38. Dimitar Iliev) - Mateusz Piątkowski (61. Jose Kante).
Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek (46. Lasse Nielsen), Maciej Wilusz, Volodymyr Kostevych - Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Radosław Majewski (84. Mihai Radut) - Maciej Makuszewski, Marcin Robak, Dawid Kownacki (72. Darko Jevtić).