We wtorek informowaliśmy o śmierci włamywacza, który miał zaatakować domowników posesji na ul. Obozowej w Poznaniu. Początkowo policja informowała, że w związku z tragicznym przebiegiem włamania nikt nie usłyszał zarzutów. Jednak później wersja ta się zmieniła, a w sprawie pojawiły się nowe informacje.
- W naszej ocenie to była obrona konieczna - przekazał we wtorek "Super Expressowi" Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. Jak się okazało, śledczy mają wątpliwości, czy obrona konieczna nie została jednak przekroczona. W kolejnej rozmowie rzecznik policji przekazał nam: - Członkowie rodziny usłyszeli zarzuty udziału w bójce.
Zarzuty dla domowników z ul. Obozowej
Jak przekazał PAP szef Prokuratury Rejonowej Poznań-Grunwald prok. Radosław Gorczyński, w tej sprawie, w sobotę, trzem domownikom w wieku od 18 do 83 lat przedstawiono zarzuty dotyczące udziału w bójce, której skutkiem jest śmierć człowieka. - Dwie osoby mają też zarzut udziału w bójce, której skutkiem jest śmierć człowieka i użycia w tej bójce niebezpiecznego narzędzia – powiedział. Jak dodał, dwoje domowników miało posługiwać się kijem bejsbolowym i nożem.
Prokurator opisał, że w czwartek, 29 września, wieczorem 29-letni Marcin U. włamał się na posesję przy ul. Obozowej. W domu jednorodzinnym były wówczas cztery osoby. Domownicy mieli wdać się w bójkę z napastnikiem, który został raniony nożem, ale zdołał uciec. - Odnaleźli go dopiero policjanci w okolicach domu. Mężczyzna został odwieziony do szpitala i tam, w wyniku krwotoku, zmarł - relacjonuje Andrzej Borowiak.
Obrona konieczna została przekroczona?
- Dysponujemy wstępną opinią biegłego z medycyny sądowej. Sekcja zwłok zmarłego dopiero się odbędzie. Najprawdopodobniej przyczyną zgonu były rany zadane nożem – wskazał prokurator Gorczyński. - Nasze śledztwo ma dokładnie ustalić, jaki przebieg miało to zdarzenie i czy osoby, które brały w nim udział, mieszkańcy tego domu, działali w ramach obrony koniecznej i czy nie doszło do przekroczenia granic tej obrony - podkreślił.
Jak ustalił Super Express, Marcin U. miał być już wcześniej notowany za popełnione przestępstwa. Prokuratura potwierdziła te doniesienia.
Wobec podejrzanych domowników zastosowano dozór policyjny, a dwie osoby, które miały posługiwać się niebezpiecznymi narzędziami dodatkowo objęto zakazem opuszczania kraju. Zgodnie z kodeksem karnym grozi im od roku do 10 lat więzienia.
Do sprawy odniósł się nawet sam Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości. "We własnym domu każdy musi czuć się bezpiecznie. A przestępca, który napadnie domowników, musi liczyć się z tragicznymi konsekwencjami. Dlatego rozszerzyliśmy granice obrony koniecznej, by napadnięty mógł bronić się bez obaw, że spotka go za to kara.