Całe wydarzenie opisał w rozmowie z Polsat News Patryk Zaremba z serwisu kalisz24.info.pl. Chodzi o wójta Żelazkowa, 60-letniego Sylwiusza J., który zachowywał się niekulturalnie wobec osób znajdujących się na Marszu Równości i pilnujących wydarzenia funkcjonariuszy.
- Wójt stał pod ratuszem i obserwował marsz. W pewnym momencie zaczął tańczyć i śpiewać, co zwróciło uwagę dziennikarzy. Kiedy do niego podeszli, zaczął ich obrażać, popychać. Zapytałem go wprost, czy jest nietrzeźwy, bo wyczułem woń alkoholu. Po krótkiej wymianie zdań zatrzymało go czterech funkcjonariuszy Oddziału Prewencji Policji w Poznaniu - opisuje Zaremba.
Anna Jaworska-Wojnicz z Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu dodała, że w związku z zakłócaniem spokoju podczas wydarzenia zatrzymano tylko jedną osobę - był nim właśnie 60-letni mężczyzna, który naruszył nietykalność cielesną funkcjonariuszy. Warto dodać, że był to pierwszy Marsz Równości organizowany w Kaliszu. Pochód wystartował o godzinie 15.00.
Wtargnął na scenę, udzielał ślubu po pijaku
To nie pierwsze ekscesy związane z wójtem Żelazkowa. Podczas lipcowego festynu "Niedziela u Niechciców" 60-letni wójt wszedł na scenę, której nie chciał opuścić. Po chwili doszło do awantury. Jak się okazało, zachowanie wójta było nieprzypadkowe - miał 2 promile w wydychanym powietrzu. Sylwiusz J. był ponad prawem także przy okazji innych wydarzeń - kilka lat temu miał on udzielać ślubu cywilnego będąc w stanie wskazującym. Jak wskazuje serwis Polsat News przed dwoma laty rodzinie Sylwiusza J. założono "niebieską kartę", mężczyzna usłyszał zarzuty znęcania się nad bliskimi i znieważenia strażaków. W lutym był w areszcie, ale wyszedł na prośbę rodziny.
Polecany artykuł: