Metoda „na wnuczka” i wszelkie jej modyfikacje to prawdziwa plaga. Jej ofiarami padają osoby w podeszłym wieku, które wierząc, że w ten sposób pomagają swoim bliskim, przekazują oszustom oszczędności całego swojego życia.
Za pomysłodawcę metody uważa się Arkadiusza Ł., pseudonim „Hoss”, który stał na czele całej grupy oszustów działającej nie tylko w Polsce, ale także na terenie Niemiec, Szwajcarii i Austrii. Miał mu też pomagać jego brat – Adam P.
„Hossa” udało się zatrzymać po blisko dwóch latach, ale uciekł po tym, gdy sąd uznał, że nie trzeba go aresztować. Po raz drugi zatrzymano go w marcu. Rozpoczęcie procesu kilkukrotnie przekładano – po raz ostatni 19 maja, gdy Arkadiusz Ł. zasłabł w sądzie.
Wreszcie 28 czerwca udało się przeprowadzić pierwszą rozprawę. Zarówno „Hoss” jak i jego brat odmówili składania zeznań, dlatego sędzia przypomniała to, co mówili w trakcie przesłuchania w toku prowadzenia śledztwa, kiedy to przyznali się do winy.
- Chcę zwrócić wszystkie pieniądze. Bardzo mi przykro i dołożę wszelkich starań, żeby wynagrodzić wyrządzone szkody – zeznawał Arkadiusz Ł.
Obaj oskarżeni wyjaśniali też, że przy oszukiwaniu osób na terenie Niemiec czy Szwajcarii dzwonili do swoich ofiar z Polski. Po pieniądze wysyłali natomiast mieszkające na miejscu podstawione przez siebie osoby.
Podczas rozprawy obrońca Adama P. przekonywał, że cały proces nie powinien… w ogóle się odbyć. Jego zdaniem dowody w tej sprawie zebrano bowiem niezgodnie z prawem – chodzi o to, że oskarżeni byli podsłuchiwani przez policję niemiecką bez zgody polskich władz, chociaż tego wymagają procedury.
- Jeżeli te zgody byłyby wydane to przez tyle lat prowadzenia postępowania chyba by trafiły do akt sprawy - wyjaśniał po rozprawie dziennikarzom mec. Paweł Sołtysiak, obrońca Adama P.
Dodał, że w tej sytuacji prokuratura powinni w ogóle umorzyć śledztwo.
Kolejna rozprawa w tej sprawie ma się odbyć 3 września.
Zobaczcie materiał reporterki NOWA TV 24 GODZINY Magdaleny Rataj: