Chodzież... Wstrząsająca tragedia, która się tam wydarzyła, do dziś mrozi krew w żyłach. To był zwykły poniedziałek, 24 kwietnia 2023 roku. Nic nie zapowiadało dramatu, jaki rozegrał się w Chodzieży w Wielkopolsce. W jednym z domów jednorodzinnych znaleziono ciała pięciu osób. W toku śledztwa okazało się, że wszyscy byli członkami jednej rodziny: to Bogdan A., jego żona Krystyna, syn Krzysztof, jego żona Marta oraz malutki, 4-miesięczny Staszek. Ustalenia służb są wstrząsające. Od samego początku śledczy nie mieli wątpliwości, że sprawcą musiał być Krzysztof A., który wymordował całą rodzinę.
Kulisy zbrodni w Chodzieży. Krzysztof A. wymordował rodzinę
Sprawca najpierw musiał wejść po schodach na górę - to tam w pokojach byli jego rodzice. Bogdan i jego żona Krystyna byli już starszymi ludźmi, potrzebowali pomocy syna i synowej. Życie szczególnie nie oszczędziło 73-letniego Bogdana, który poważnie zachorował i wymagał opieki. Nie powstrzymało to jednak sprawcy przed zadaniem mu śmiertelnych ciosów. Bogdan i Krystyna zginęli na piętrze swojego domu, znaleziono ich w kałuży krwi, mieli rany cięte. Następnie Krzysztof musiał zejść na parter, do pozostałych domowników. To tam najpierw skrępował nogi 38-letniej Marty i zakleił jej usta, a następnie również zabił. Najbardziej makabrycznego odkrycia śledczy dokonali w łóżku w jednym z pomieszczeń na parterze domu. Znajdowało się tam ciało maleńkiego, zaledwie czteromiesięcznego Stasia. Maluch został znaleziony w łóżku, a jego ciało było przykryte kołdrą. Na koniec mężczyzna sam odebrał sobie życie. Ciało Krzysztofa znaleziono na parterze, obok jego żony.
Zbrodnia w Chodzieży. Dlaczego Krzysztof A. zabił bliskich?
Na razie funkcjonariusze nie znają motywu sprawcy, bo mężczyzna nie zostawił listu pożegnalnego. Rodzina nie miała też założonej niebieskiej karty na policji i nigdy nie było tam interwencji służb. Sąsiedzi wspominają z kolei, że Krzysztof z Martą bardzo cieszyli się z narodzin swojego pierwszego dziecka, o które długo się starali. Codziennie widywali, jak małżeństwo spaceruje po okolicy z wózkiem. Dwa miesiące przed tragedią Marta i Krzysztof mieszkali w Sochaczewie pod Warszawą, gdzie prowadzili swoje biznesy. Marta sprzedawała ręcznie malowane torebki, Krzysztof zajmował się tworzeniem łapaczy snów. Z powodu pogarszającego się stanu zdrowia rodziców Krzysztofa, zapadła decyzja o przeprowadzce ponad 300 km dalej - do Chodzieży. Tam pięcioosobowa rodzina zamieszkiwała wspólnie dom jednorodzinny.
Zbrodnia w Chodzieży. Burmistrz miasta ogłosił żałobę
Dziennikarze ustalili, że po raz ostatni rodzice Marty mieli kontakt z córką w środę, 19 kwietnia. Rozmawiali przez telefon i nic nie wskazywało na to, że w rodzinie dzieje się coś złego. Następnego dnia, 20 kwietnia, kobieta SMS-owała ze swoją siostrą. Potem kontakt się urwał. Czy już wtedy w domu rodziny rozegrał się dramat? Śledczy próbują jeszcze odtworzyć dokładny przebieg zdarzenia i odpowiedzieć na to pytanie. Po sekcji zwłok będą w stanie określić, kiedy doszło do morderstw. Wówczas wiadomo także będzie, czy Marta A. broniła się przed śmiercią. Jacek Gursz, burmistrz miasta, w którym doszło do tragedii, poinformował, że w dniu pogrzebu ofiar w Chodzieży zostanie ogłoszona żałoba.