Psy rzuciły się na 11-latka

i

Autor: KPP Wolsztyn Psy rzuciły się na 11-latka

Wygłodniałe psy rzuciły się na 11-latka. Polała się krew [NOWE FAKTY]

2020-11-19 9:19

Dwa owczarki niemieckie, które rzuciły się na 11-letniego Bartka w Mochach pod Wolsztynem (woj. wielkopolskie) są na obserwacji w Schronisku dla Zwierząt w Zielonej Górze. Tymczasem na policję zgłosił się właściciel czworonogów. - Będziemy ustalać, czy zachowanie właściciela wyczerpało znamiona przestępstwa - mówi Super Expressowi asp.sztab. Wojciech Adamczyk z wolsztyńskiej policji.

Tragedia w Mochach pod Wolsztynem wydarzyła się 17 listopada. 11-letni Bartek  skończył właśnie trening na boisku i jako pierwszy pobiegł do szatni. Przed budynkiem dopadły go dwa agresywne i wygłodniałe owczarki niemieckie. Skoczyły mu na plecy, powaliły na ziemię i zaczęły gryźć po głowie, plecach i nogach. - Wyglądało to tak, jakby go chciały pożreć - mówi Super Expressowi Mirosław Pietrzak, prezes klubu sportowego, w którym trenował Bartek.

- Miał do pokonania dosłownie sto metrów - opisuje Mirosław Pietrzak z klubu. Niestety dosłownie kilka metrów od wejścia do szatni chłopca dopadły dwa owczarki. - Nagle usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk - opisuje pan Mirek. Psy zaatakowały chłopca od tyłu. Skoczyły mu na plecy i powaliły na ziemię. Zaczęły gryź go po całym ciele. - Gdy dobiegliśmy na miejsce to wyglądało przerażająco, dosłownie tak, jakby te bestie chciały pożreć chłopca - opisuje Pietrzak. Do Bartka natychmiast podbiegła też mama, która czekała na niego. Gdy udało się już z trudem odgonić rozwścieczone psy, chłopiec był w przerażającym stanie. Nie stracił jednak przytomności, ale z jego ciała lała się krew. - Chłopiec został przywieziony do szpitala przez zespół ratownictwa około godziny 20:30. Był już wstępnie opatrzony. Był przytomny z licznymi szarpanym ranami głowy, pleców i ud. Natychmiast zajęli się nim chirurdzy. Przeszedł operacje - mówi Urszula Łaszyńska, rzeczniczka szpitala dziecięcego w Poznaniu. Na ten moment stan nastolatka jest stabilny. 

Psy zostały złapane i przewiezione do schroniska w Zielonej Górze. Właśnie okazało się, że należą do mieszkańca gminy Mochy. - Po nagłośnieniu sprawy z policjantami skontaktowała się jego żona - mówi Wojciech Adamczyk. Kobieta podejrzewała, że złapane psy mogą należeć do nich. - Właściciel razem z policjantami pojechał do ZIelonej Góry i rozpoznał psy - wyjaśnia policjant i dodaje, że mundurowi będą teraz ustalać, czy zachowanie wyczerpało znamiona przestępstwa spowodowania uszczerpku na zdrowiu. - Sprawdzamy, w jaki sposób sprawował opiekę nad psami i czy były agresywne - mówi Adamczyk.

Pogryziony Bartek

i

Autor: Archiwum prywatne
Myślał, że ucieknie sportowym autem. 21-latek grubo się przeliczył

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają