Koszmar młodej kobiety zaczął się pod koniec października. Na ulicy Stróżyńskiego w Poznaniu doszło do wypadku, którego skutki odczuwa do dzisiaj. 27-latka została potrącona na przejściu dla pieszych i od tamtej pory trwa walka o powrót do zdrowia.
- Szczęściem w tej drastycznej sytuacji był fakt iż inny spacerowicz natychmiastowo udzielił jej pomocy oraz wezwał pogotowie, które w niecały kwadrans znalazło się na miejscu. Dzięki sprawnej akcji medyków jak i pomocy przypadkowego przechodnia, Karina nadal jest wśród nas - informują bliscy.
Polecany artykuł:
Pierwsze wyniki nie napawały jakimkolwiek optymizmem - rozległy obrzęk mózgu, niezliczona ilość krwiaków, wielomiejscowe pęknięcia czaszki.
- Nieprzespane noce po rozmowach z lekarzami, brak pozytywnych zmian, czekanie chociażby na okruszek pozytywnej informacji na każdego z nas wpływał destrukcyjnie. Nasze życie wraz życiem Kariny jakby stanęło. Czekaliśmy i wciąż liczyliśmy na przełom - opowiadają.
Karina była dwa miesiąc w śpiączce, ale ostatnio się obudziła i pokazała, że walczy. Bliscy robią to razem z nią.
- Po dwóch tygodniach samego wodzenia wzrokiem wykrztusiła z siebie pierwsze słowa. Zaczęła podejmować rozmowy, a raczej lakonicznie odpowiadać na zadawane jej pytania, choć nie zawsze zgodnie z prawdą - tłumaczą.
Na dzień dzisiejszy sama jest karmiona przez rurkę PEG, którą wprowadza się przez brzuch do żołądka, dzięki czemu ma więcej siły na ćwiczenia.
Karina przed wypadkiem pracowała z dziećmi w szkole podstawowej. Jej głównym zadaniem było wspieranie młodych osób, aby odpowiednio radziły sobie, mimo swych dysfunkcji, w trakcie edukacji z rówieśnikami. Wcześniej też miała kontakt z młodzieżą dotkniętą krzywdą ludzką i starała się jak najbardziej pomóc w adaptacji z codziennym życiem.
- Teraz to ona jest po drugiej stronie barykady i to my musimy wykazać się podobnymi umiejętnościami niesienia pomocy - proszą bliscy.
W internecie trwa zbiórka pieniędzy dla Kariny. Największe szanse na powrót do normalnego życia dają pobyty w prywatnych ośrodkach, ale miesięczny koszt pobytu w takim miejscu to 14 tys. złotych.
- My wiemy, że Ona nas nie zawiedzie i zrobi wszystko, by wrócić do tego, kim była przed wypadkiem. A była dobrym, pomocnym, empatycznym człowiekiem. Nie zawiedźmy jej! Karina, jeszcze odrobina! - kończą bliscy kobiety.