Wypożyczony w Gdańsku, skradziony w Poznaniu i znaleziony w Katowicach - tak w skrócie można opisać historię pewnego kampera, którego odzyskali policjanci z Poznania. Cała opowieść zaczyna się 27 lipca w Poznaniu. Do policjantów zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że skradziono luksusowego mercedesa sprintera - kampera wypożyczonego w Gdańsku. Funkcjonariuszom cała sprawa od razu wydała się podejrzana i jak sami to określili "mężczyzna oszczędnie gospodaruje prawdą". Niespójne i nielogiczne zeznania sprawiły, że to właśnie on stał się głównym podejrzanym. Na drugie dzień mężczyzna został zatrzymany na wniosek Prokuratury Rejonowej Poznań Grunwald.
Policja ustaliła dokładne okoliczności kradzieży. Zatrzymany został kolejny mieszkaniec Poznania, który współpracował z zgłaszającym kradzież. Pojazd wciąż jednak się nie odnalazł. Próby ustalenia lokalizacji samochodu doprowadziły ich do Chorzowa. 16 sierpnia wspólnie z policjantami z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach odnaleźli pojazd w hali garażowej. złodzieje próbowali przerobić numer VIN, by uniemożliwić identyfikację samochodu.
Okazało się, że w kradzieży brał udział jeszcze jeden mężczyzna, mieszkaniec Rudy Śląskiej. Złodziej został zatrzymany na lotnisku w Katowicach. To jednak nie koniec zatrzymań. Wczoraj do aresztu trafił czwarty mężczyzna, który pośredniczył pomiędzy Poznaniakami, a mieszkańcem Rudy Śląskiej. Wszystkim grozi 10 lat więzienia.