Do zdarzenia doszło na początku miesiąca. Dokładnie 5 kwietnia policjanci z szamotulskiej drogówki kontrolowali drogę krajową numer 92. W pewnym momencie zostali wyprzedzeni przez kierującego samochodem marki rover.
- Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż w tym miejscu obowiązywał zakaz wyprzedzania, mężczyzna przekroczył linię podwójną ciągłą, a całe zajście miało miejsce na wzniesieniu, więc takie zachowanie było bardzo ryzykowne - wyjaśniają mundurowi.
To jednak dopiero początek kłopotów tego kierowcy. Kawałek dalej mężczyzna nie zastosował się też do znaku P-8 (strzałka kierunkowa do skrętu w lewo), a policjanci namierzyli też, iż kierujący przekroczył dozwoloną prędkość. Mając na uwadze te niebezpieczne manewry na drodze, policjanci postanowili zatrzymać mężczyznę do kontroli drogowej.
- Cała ta sytuacja mogłaby zakończyć się mandatem karnym, jednak gdy mundurowi dali mężczyźnie sygnał do zatrzymania pojazdu, ten zignorował sygnały świetlne i dźwiękowe, przyspieszył i kontynuował jazdę - dodają mundurowi.
Polecany artykuł:
W końcu mężczyzna został zatrzymany do kontroli w okolicy Lwówka. Okazał się nim 40-letni mieszkaniec województwa mazowieckiego. Dlaczego nie zatrzymał się od razu?
- W rozmowie z policjantami 40-latek stwierdził, iż jest przyzwyczajony do widoku pojazdów wysyłających niebieskie sygnały błyskowe, a przyspieszył, gdyż nie lubi jak ktoś za nim jedzie. Mężczyzna tłumaczył, że nie myślał, iż jest to Policja - opowiadają.
40-latek otrzymał mandaty karne i stracił prawo jazdy oraz dowód rejestracyjny, ponieważ stan techniczny pojazdu nie był najlepszy. Policjanci z Pniew prowadzą postępowanie w sprawie o przestępstwo. Za niezatrzymanie się do kontroli grozi mu od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.