Ostatnie zdjęcie na którym widać Ewę Tylman

i

Autor: fot. Zaginęła Ewa Tylman/ Facebook Ostatnie zdjęcie na którym widać Ewę Tylman

Wzruszające wyznanie ojca Ewy Tylman w 5. rocznicę jej śmierci: „Cały czas ją widzę”

2020-11-23 9:42

Dokładnie dziś mija 5 lat od chwili, gdy Andrzej Tylman dowiedział się, że jego ukochana córeczka Ewa - zaginęła. Poprzedniego dnia, 22 listopada 2015 roku, wyszła w Poznaniu na imprezę ze znajomymi, ale do domu nigdy nie wróciła. Pan Andrzej cały czas pamięta tamten strach i wiarę, że Ewa jednak żyje… Prawda była okrutna. Ewa wpadła do Warty. Do dziś jednak nie wiadomo, czy ktoś jej w tym pomógł, czy był to nieszczęśliwy wypadek. Przez ostatnie 5 lat nie było dnia, żeby Tylman nie myślał o swojej córce.

Była zawsze uśmiechnięta i cały czas chciała iść „do przodu” - taką Ewę Tylman pamięta jej tata Andrzej. Jej uśmiechnięta buzię wciąż ma przed oczami. Bardzo ją kochał i zawsze chciał dla niej wszystkiego najlepszego. Była jego małą córeczką. - Żałuję, że nie została w rodzinnym Koninie, tylko wyjechała do Poznania, może wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej - mówi. Ale taka właśnie była Ewa: ciągle było jej mało wrażeń, była ambitna, miała plany. W Koninie nie widziała dla siebie miejsca.

CZYTAJ: Tak wygląda grób Ewy Tylman. Jej ojciec wylał nad tą mogiłą morze łez [ZDJĘCIA, WIDEO]

Ojciec Tylman wściekły na wyrok sądu

i

Autor: PAWEŁ JASKÓŁKA / SUPER EXPRESS

Andrzej Tylman nad śmiercią córki nie potrafi przejść do porządku dziennego. Jego żałoba wciąż trwa. Zaczęła się tego dnia, gdy pół roku po zaginięciu w Warcie odnaleziono ciało córki. Do tamtego momentu wciąż wierzył, że może Ewa jednak żyje... Niestety to były tylko nadzieje. Jak ustalili biegli Ewa w litospadową noc wpadła do lodowatej rzeki i utonęła. Niestety wciąż nikt nie wie, jak do tego doszło. Nie ma dnia, żeby tego pytania nie zadawał sobie też Andrzej Tylman. Mówi, że pewnie znalazłby spokój, gdyby wiedział, co naprawdę wydarzyło się tej feralnej nocy z 22 na 24 listopada. Ale on wciąż nie wie. - Liczę, że Adam Z. pęknie, bo to on wie najwięcej, ale milczy - bezradnie rozkłada ręce Andrzej Tylman.

- Nie umiem wybaczyć - mówi i że zaraz jako katolik powinien myśleć, że być może Pan Bóg tak chciał. - Ale ktoś zabrał nam to, co kochaliśmy. Zabrał naszą córeczkę - mówi i dodaje, że być może Ewa, gdyby żyła, byłaby teraz matką, a on dziadkiem.

CZYTAJ TEŻ:  Pięć lat od zaginięcia Ewy Tylman. Seria DZIWNYCH wydarzeń [REKONSTRUKCJA ZDARZEŃ]

10 grudnia rusza nowy proces Adama Z. Sąd odwoławczy nie zgodził się z wyrokiem uniewinniającym dla niego i chociaż przyznał, że dowodów na zabójstwo nie ma, to już na to, że nie udzielił Ewie Tylman pomocy - już tak. - To jest dla nas nowa nadzieja - mówi Andrzej Tylman. - Moim zdaniem powinien opowiedzieć ze nieudzielenie pomocy - dodaje.

Tak wygląda grób Ewy Tylman

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki