Obciął żonie piersi i twierdzi, że jest niewinny

i

Autor: reprodukcja Przemysław Szyszka/SUPER EXPRESS Obciął żonie piersi i twierdzi, że jest niewinny

Zabił mu matkę, a teraz wyznaje: „Kocham syna z całego serca”

2020-08-20 9:46

Przez cały proces milczał jak zaklęty. Wydusił tylko z siebie: - Nie przyznaję się. I zamilkł. Nie chciał nawet brać udziału w rozprawach. Teraz, na ostatniej sprawie o zabójstwo, Tomasz J. (44 l.) z Poznania przemówił: - Bardzo martwię się o syna. Nigdy bym go nie skrzywdził. Kocham Kacperka za całego serca.

Ta historia to sprawa sprzed dwóch lat. Tomasz J. z Poznania tak bardzo był zazdrosny o swoją żonę Beatę J., że zabił ją, odciął jej głowę, uszy, nos i piersi, a potem… wysadził w powietrze kamienicę z kilkudziesięcioma osobami. Gruzy pogrzebały nie tylko jego ofiarę, ale też niewinnych mieszkańców. Zabił pięć osób, a sam przeżył, mimo rozległych poparzeń i długiego pobytu w szpitale. Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał właśnie wyrok w tej sprawie. Tomasz J. zostanie w więzieniu do końca swoich dni!

Tomasz J. został także skazany za spowodowanie wypadku w styczniu 2018 roku. Wiedział już wtedy, że jego małżeństwo się sypie i nie raz wygrażał żonie, że zabierze jej wszystko, co ma najcenniejsze. Jadąc z ich synem Kacprem - spowodował wypadek. Auto uderzyło w drzewo. Chłopiec otarł się o śmierć. Był w śpiączce farmakologicznej, przeszedł wiele operacji i zabiegów. Wciąż się leczy, wymaga intensywnej rehabilitacji. - Nie pamiętam okoliczności tego wypadku - czytał z kartki podczas ostatniej rozprawy. - Nie wiem, co się stało, że zniosło pojazd. Być może źle się poczułem, a może się zamyśliłem. Jest mi bardzo przykro i nie daje mi to spokoju - mówił. - Bardzo martwię się o syna. Nigdy bym go nie skrzywdził. Kocham Kacperka z całego serca - odczytywał z kartki beznamiętnie.

Pytanie, dlaczego zabił matkę chłopca, skoro kocha go tak mocno, pozostanie jednak bez odpowiedzi. Teraz chłopiec jest pod opieką rodziny. Siostra zamordowanej Beaty J., składając swoje zeznania, podkreśliła, że relacje między małżonkami od dawna były bardzo złe, a Tomasz nałogowo pił alkohol i był bardzo impulsywny. Sąsiedzi małżeństwa dodawali, że mężczyzny bały się nawet psy, bo ten potrafił w gniewie zamykać swój samochód… kopniakami. Dlaczego zdecydował się na tak dramatyczny krok jak zabicie żony i wysadzenie kamienicy? Był zazdrosny! Beata J., jego żona, miała dość agresywnego męża i chciała sobie ułożyć życie bez niego. - Od momentu, kiedy zaczęliśmy mieć ze sobą kontakt, to od początku wiedziałem, że to małżeństwo nie istnieje. Beata nie była szczęśliwa. Później zaczęły wychodzić najróżniejsze rzeczy, włącznie z tym, że niejednokrotnie była zmuszona do uciekania z domu, ponieważ bała się Tomasza, był agresywny - mówił w sądzie Łukasz B., który przed morderstwem spotykał się z Beatą J. Kobieta chciała rozwodu i w końcu zdecydowała się poinformować męża, że z kimś się spotyka. To go rozjuszyło. Beata J. od samego początku mówiła, że Tomasz J. Spowodował wypadek samochodowy specjalnie.

Dwa miesiące później doszło do najgorszego. Zakradł się do mieszkania kobiety, brutalnie ją zabił. Zadał jej kilkanaście ciosów nożem w klatkę piersiową,  a potem odciął głowę, piersi. Lista obrażeń przypomina wymyślne tortury średniowiecznych katów. Po wszystkim postanowił wysadzić kamienicę w powietrze. Zabójca jakimś cudem przeżył. Ciężko poparzony trafił do poznańskiego szpitala. Wczoraj usłyszał wyrok. Odsłuchał go z kamienną twarzą.

Budzę się, a mojej córeczki już nie ma...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki