Tomasz M. mieszkał razem ze swoją siostrą Karoliną F. i jej mężem i córką na obrzeżach Wągrowca (woj. wielkopolskie) już od 10 lat. Niestety nikomu nie wyszło to na dobre. Tomasz M. często kłócił się ze swoim szwagrem. - Szwagier wyzywał mnie od szmat. Miał pretensje o wszystko - mówił w sądzie mężczyzna. Były też kłótnie o pieniądze i o płacenie rachunków. Przez to Tomasz M. wyprowadził się i przez chwilę mieszkał nawet na stancji. Wrócił jednak do domu szwagra, bo jak twierdzi bał się o siostrę. - Szwagier awanturował się, robił hałas, wyzywał moją siostrę - mówił Tomasz M., który twierdzi, że tego feralnego dnia też doszło do awantury. Tym razem Bartosz F. miał mieć pretensje do swojego szwagra o to, że nie dokłada się do rachunków i nie pracuje. - Ale ja pracowałem, tego dnia miałem tylko wolne - tłumaczył. - Jemu ciągle było mało tych pieniędzy! - dodawał.
Gdy napięta atmosfera między szwagrami narastała, do tragedii było już naprawdę blisko. Tomasz M. pobiegł do kuchni i wziął nóż i wrócił do Bartosza. - Wtedy usłyszałem, że jestem szmatą i mam się wynieść - mówił Tomasz M. - Wyciągnąłem więc ten nóż i mu go przyłożyłem do klatki piersiowej. Chciałem go nastraszyć - bronił się w sądzie. Efekt był jednak inny. Bartosz F. został dźgnięty w samo serce. Tomasz M. wyciągnął jeszcze nóż z ciała szwagra, schował go w fotelu i uciekł. - Usłyszałam krzyk męża i do niego pobiegłam - mówiła Karolina F. Kobieta próbowała jeszcze tamować krew, ale niewiele to dało. Po karetkę dzwoniła jej 11-letnia córka.
Tymczasem Tomasz M. uciekł z domu. Policja od razu zorganizowała obławę. Do Wągrowca przyjechała nawet specjalna grupa pościgowa. W akcji brało udział 70 policjantów z Wągrowca oraz 24 policjantów z Poznania. Wieczorem mężczyzna został odnaleziony na ulicach miasta. Miał 3 promile alkoholu we krwi.
- Sam jestem zdziwiony, że byłem do tego zdolny. Nie chciałem go zabić - przekonuje Tomasz M.
Mężczyzna po jednodniowym procesie usłyszał wyrok dziewięciu lat więzienia. Skład sędziowski nie miał wątpliwości co do winy mężczyzny. Tomasz M.jednak przyznał się do wszystkiego, jest mu przykro z powodu tego, co się stało, nie był też wcześniej karany za podobny czyn, a ofiara była agresywna i wobec żony i szwagra. Wyrok nie jest prawomocny.