Przypomnijmy, do tego mrożącego krew w żyłach zdarzenia doszło w ub. roku w Poznaniu, w nocy z 5 na 6 marca. Beata L. w trakcie kłótni ze swoim partnerem wyciągnęła z szuflady nóż kuchenny i zadała mężczyźnie cios w okolicy lewego obojczyka. Według aktu oskarżenia, cios był tak silny, że mężczyzna zmarł w przeciągu kilku, maksymalnie kilkunastu minut.
Świadkami zabójstwa było troje małoletnich dzieci kobiety, wówczas w wieku 8, 9 i 10 lat. Po dokonaniu zabójstwa kobieta miała także wykorzystać dzieci do tego, by pomogły jej w umyciu, przebraniu i przeniesieniu ciała mężczyzny z kuchni do pokoju.
Udawała, że prowadzi reanimację
Beata L. – jak podkreślała prokuratura – nie wezwała pomocy medycznej do mężczyzny, a skupiła się na zacieraniu śladów. Dopiero po kilku godzinach od zdarzenia, kiedy mężczyzna od długiego czasu już nie żył, zadzwoniła po służby ratunkowe twierdząc, że mężczyzna w takim stanie do mieszkania wrócił do mieszkania. W trakcie rozmowy z dyspozytorem miała także „udawać”, że prowadzi reanimację partnera.
Beata L. skazana przez sąd
Prokuratura oskarżyła Beatę L. o zabójstwo; w mowie końcowej zażądała dla kobiety 15 lat więzienia. Beata L. początkowo nie przyznawała się do winy, później utrzymywała, że do zdarzenia doszło przypadkiem w trakcie szamotaniny, i to ona się broniła.
W środę (8 marca 2023) Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał wyrok w tej sprawie i skazał Beatę L. na karę 12 lat pozbawienia wolności. Sędzia Izabela Dehmel podkreśliła w uzasadnieniu wyroku, że wina kobiety nie budziła żadnych wątpliwości. Wskazała też, że jednym z kluczowych dowodów w sprawie były zeznania małoletniej córki kobiety, która powiedziała, że to jej matka wzięła nóż i zadała cios.
- W nocy z 5 na 6 marca 2022 roku pomiędzy Beatą L. a pokrzywdzonym Łukaszem K. doszło do kłótni, w trakcie której Łukasz K. postanowił opuścić miejsce zamieszkania, natomiast oskarżona Beata L. sprzeciwiała się temu, nie chciała żeby on wyszedł z mieszkania. Z zeznań małoletniej wynika wprost, że to matka chwyciła za nóż i to tym nożem zadała Łukaszowi K. cios w klatę piersiową – mówiła sędzia.
Dodała, że był to jeden cios, ale jak wynika z opinii biegłych, cios był silny, nieprzypadkowy, a rana była głęboka na kilkanaście centymetrów.
- Oskarżona nie podejmowała jakichkolwiek działań ratunkowych, które pozwoliłby zapobiec śmierci Łukasza K. Takich działań absolutnie nie podjęła. Od momentu zdarzenia, do momentu kiedy zadzwoniła po pogotowie minęło kilka godzin. Przez ten czas musiała już mieć świadomość tego, że Łukasz K. nie żyje. Pomimo tego zadzwoniła i prosiła o pomoc wprowadzając dyspozytora pogotowia w błąd, co do tego, że prowadzi ona jeszcze reanimację pokrzywdzonego, a miała już pełną świadomość, że od kilku godzin on nie żyje – wskazała sędzia.
Dodała, że Beata L. nie tylko dopuściła się tego czynu w obecności dzieci, ale i po popełnieniu zabójstwa „zacierając ślady posłużyła się jeszcze swoimi dziećmi, którym nakazała pomoc przy przenoszeniu ciała pokrzywdzonego z kuchni do pokoju, a następnie pomoc przy jego przebieraniu i myciu. Takie działanie w stosunku do małoletnich, kilkuletnich dzieci jest działaniem karygodnym w ocenie sądu” – podkreśliła sędzia.
Wyrok wydany w środę przez Sąd Okręgowy w Poznaniu nie jest prawomocny.