Co się stało z Fabianem Zydorem? Na ławie oskarżonych trzej mężczyźni
Fabian Zydor (17 l.) zaginął 30 października 2016 roku. Po imprezie z kolegami nie wrócił do domu, chociaż do przejścia miał zaledwie 800 metrów. - To był zwykły, normalny dzień. Rano był u kolegi, potem wrócił się i przestał, a potem - około 17.00 - znów wyszedł na domówkę ze znajomymi - mówiła w Sądzie Okręgowym w Koninie w czasie pierwszego dnia rozprawy Patrycja (28 l.), siostra Fabiana, która w dniu zaginięcia była prawną opiekunką nastolatka.
Zobacz: Tak zginął 17-letni Fabian Zydor. Szczegóły mrożą krew w żyłach
Gdy następnego dnia okazało się, że Fabian nie wrócił, kobieta zaczął go szukać. - Dzwoniłam, przeszukałam wszystkie miejsca, sprawdzałam piwnice, strychy i garaże - opowiada. Chłopaka nigdzie nie było. - Oni tam pili alkohol, bawili się, wygłupiali, ale dowiedziałam się, że w pewnym momencie mój brat tam płakał - mówi kobieta.
Fabian wyszedł z domówki sam, ale do domu nigdy nie dotarł
Nic nie dały ogłoszenia o poszukiwaniach ani praca prywatnego detektywa. Dopiero, gdy po latach sprawą zajęli się specjaliści z grupy policyjnej, udało się rozwikłać zagadkę tajemniczego zniknięcia Fabiana.
W marcu 2023 roku policjanci poinformowali, że w związku z zaginięciem chłopaka zatrzymali trzech mężczyzn. To mieszkańcy sąsiedniej miejscowości. Przyjechali do Tarnowej specjalnie po Fabiana. Szukali go w domu, a gdy tam nie znaleźli, pojechali do centrum wsi, gdzie natknęli się na niego wracającego do domu po imprezie. Szczegóły zbrodni są wstrząsające.
Radosław M. Łukasz B. i Jan K. porwali Fabiana, zakładając mu na głowę materiałowy worek i wciągnęli do samochodu. Potem pojechali w okolicę mostu nad rzekę. Tam wyciągnęli go z auta i brutalnie pobili. Gdy nastolatek padł na ziemię i przestał się ruszać, jeden z mężczyzn - zdaniem prokuratury to Radosław M. - całym ciężarem swojego ciała stanął na jego głowie. Potem rozebrali Fabiana, włożyli do worka, który obciążyli dodatkowymi przedmiotami i… wrzucili do Warty. Zdaniem prokuratury, zrobili to, bo Fabian miał u nich dług za narkotyki. Mężczyźni razem wywieźli też innego człowieka do lasu i brutalnie pobili. Tamten porwany przeżył. Fabian Zydor, jak ustaliła policja i prokuratura, zginął.
Ciała Fabiana Zydora nigdy nie odnaleziono.
Radosław M. Łukasz B. i Jan K. nie przyznają się do zarzutu zabójstwa. - Nie znam Fabiana, nigdy go nie spotkałem, nie mam pojęcia, co mogło się z nim stać - powiedział na rozprawie sądowej Łukasz B. Czy tak było faktycznie?
- Mamy wiarygodnego świadka i mocne dowody - mówi Ireneusz Zięba z prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Następna rozprawa odbędzie się w grudniu.