Zabrali jej córkę i wciąż nie może jej zobaczyć. "Elena wymiotuje z płaczu"
Ta historia jest wstrząsająca. Elena, córka Polki i Włocha, chociaż urodziła się w Polsce, wyjechała z mamą i tatą do Włoch. Tam mieszkała, ale gdy rodzicom się nie układało, mama wróciła z nią do Polski. - Mój partner, a tata Eleny znęcał się nade mną psychicznie i fizycznie. To dlatego zdecydowałam się na ten krok i wróciłam do Środy Wielkopolskiej - opowiada pani Eliza. Davide F., ojciec Eleny, zwrócił się do sądu i na mocy Konwencji Haskiej wyegzekwował powrót Eleny do Rzymu.
ZOBACZ: Siłą zabrano jej córkę! Czy to zgodne z prawem? Sprzeczne wersje
Problem w tym, że przymusowy odbiór na podstawie wyroków polskich sądów, odbył się w bardzo kontrowersyjny sposób. Na wstrząsającym nagraniu, które wykonała mama dziewczynki, widać, że kuratorki najpierw, dzięki kupionym zabawkom, zyskały zaufanie Eleny, zapewniając ją, że jest bezpieczna przy mamie, a gdy im się to udało, nakazały zablokowanie Elizy Rzun przez policję. Wtedy ojciec dziewczynki wyniósł Elenę z domu na rękach, a policja pilnowała kobiety, żeby nie pobiegła za nimi. Dziewczynka została zabrana w domu tak jak stała. W samych skarpetkach, bez żadnych rzeczy, bez ulubionej zabawki. Elena płakała i krzyczała, że chce do mamy.
CZYTAJ: Siłą zabrano jej 6-letnią Elenę. Kobieta leci do Włoch walczyć o dziecko
Eliza Rzun od razu postanowiła, że pojedzie za swoją córeczką do Włoch. Liczyła na to, że ojciec dziecka pozwoli jej zobaczyć małą i ją uspokoić. - Mogę z nią rozmawiać tylko przez telefon i to przez 10 sekund. Nie wiem, gdzie ona jest - opowiada Eliza Rzun i dodaje, że Elena wciąż płacze i pyta, kiedy zobaczy mamę. - Mam jej ulubioną zabawkę, chciałabym ją przytulić, zapewnić, że jestem blisko - mówi załamana kobieta.
Na razie jej się to nie udało. Kobieta była w polskiej Ambasadzie w Rzymie, gdzie uzyskała zapewnienie, że będzie miała pomoc ze strony urzędników. U adwokata niestety usłyszała, że jedną z dróg jest zawieszenie swoich praw rodzicielskich wobec Eleny. - Na to się na pewno nie zgodzę! - mówi kobieta. Razem ze swoją siostrą Jagodą Rzun planują przenieść się do Rzymu na stałe, żeby być jak najbliżej córki.
Pod Sądem Rejonowym w Środzie Wielkopolskiej w piątek przed południem odbył się protest osób, które nie zgadzają się z sytuacją. Demonstranci domagali się między innymi zwolnienia z pracy kuratorek, które brały udział w przymusowym odbiorze Eleny. Głos zabrał także Piotr Mieloch, burmistrz miasta. - To co się wydarzyło to porażka polskiego państwa. Zrobimy wszystko, żeby pomóc pani Elizie i jej córeczce - powiedział na demonstracji. Zadeklarował między innymi pomoc w szukaniu adwokata dla Elizy Rzun, który pomógłby w odzyskaniu we Włoszech córeczki.
Do tej pory, żeby chronić córeczkę i o nią walczyć, kobieta nie mogła podjąć pracy. W internecie uruchomiono zbiórkę pieniędzy dla niej. Pomóc może każdy - TUTAJ. - Błagam każdego, który może nam pomóc w jakikolwiek sposób o interwencję. Jesteśmy same przeciwko całemu systemowi - płacze pani Eliza.