Dramat rozegrał się 11 października 2022 roku w małej wiosce Zalasewo, na spokojnym osiedlu. W jednorodzinnym domu polsko-niemieckiej rodziny wybuchł pożar, ale gdy strażacy wynieśli z niego ciała 4-osobowej rodzinny, już na pierwszy rzut oka było widać, że to nie ogień zabił domowników.
Śledczy na pogorzelisku znaleźli tłuczek do mięsa
Po sekcji zwłok okazało się, że najmłodszy członek rodziny: 9-letni Jerome został skatowany. Jak podali śledczy chłopiec miał obrażenia czaszkowo-mózgowe zadane w obrębie twarzy i głowy narzędziem tępokrawędzistym. Oczekiwanie na wyniki sekcji zwłok żony Mariana - Joanny (†55 l.) i starszej córki Sunny (†14 l.) trwało ponad pół roku. Ciała były w dużej mierze spalone, ale śledczy w końcu doszli do tego, że przyczyną śmierci 55-letniej kobiety było - tak jak i chłopca - uderzenie w głowę narzędziem tępokrawędzistym.
Przypuszcza się, że podobny był los 14-letniej dziewczynki. Wiadomo, że morderstwa dokonał ojciec i mąż - Marian S. Po zabójstwie mężczyzna próbował zatrzeć ślady zbrodni. - Polał ciała kobiet benzyną i podpalił, powodując pożar budynku. Według ustaleń śledztwa, ofiary zginęły od uderzeń w głowę, zadanych młotkiem z metalową częścią roboczą - informuje Łukasz Wawrzyniak z prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Marian S.po wszystkim targnął się na swoje życie. - Po dokonaniu trzykrotnego zabójstwa, sprawca założył na głowę foliowy worek i zakleił taśmą, i pozbawiając się w ten sposób dopływu powietrza, popełnił samobójstwo - dodaje Wawrzyniak.
Śledczym nie udało się jednak ustalić motywu zbrodni. - Z uwagi na podpalenie domu i zatarcie w ten sposób części śladów nie ustalono, która z pokrzywdzonych osób zmarła jako pierwsza. Zebrane dowody nie pozwoliły również na wskazanie przyczyn i motywów działania sprawcy - dodaje prokurator.
Śledczy dłużej nie będą już pracować nad tym dramatem. Śledztwo w tej sprawie zostało właśnie umorzone.