W sobotę, 8 kwietnia o godzinie 14 na ulicy Półwiejskiej rozpoczęła się manifestacja pod hasłem „Nacjonalizm nie przejdzie”. Anarchiści chcieli podczas niej pokazać, że nie wyrażają zgody na zachowania nacjonalistyczne, rasistowskie i ksenofobiczne w naszym mieście. W wydarzeniu wziął udział między innymi prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Od samego początku przebiegało ono niespokojnie. Tuż po godzinie 14 ze Starego Browaru wybiegła grupa osób, która zaczęła rzucać w manifestujących pomidorami. Interweniowała policja, która zatrzymała kilka osób.
- Są to zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy tego zgromadzenia. W pierwszej kolejności policjanci zatrzymali 4 osoby, które mają postawione zarzuty uszkodzenia drzwi wejściowych do centrum handlowego. Na razie tylko takie zarzuty, bo organizatorzy nie złożyli żadnego zawiadomienia o naruszeniu i przeszkadzaniu w tym zgromadzeniu, które było organizowane - mówi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji.
Zobaczcie wideo:
Do kolejnych zatrzymań doszło na ul. Święty Marcin, gdy demonstranci szli w kierunki biura Prawa i Sprawiedliwości. Tam policjanci zatrzymali kolejne 6 osób.
- Są to osoby z różnych miast. Zostały im postawione zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej. To po tym jak jedna z anarchistek wspinała się na dach radiowozu, a kiedy policjanci tę kobietę powstrzymali, w awanturę i przepychanki zaczęły włączać się inne osoby - dodaje Borowiak.
Zobaczcie wideo:
Uczestnicy manifestacji zaznaczają, że policjanci potraktowali ich zbyt ostro. Funkcjonariusze mieli ich bardzo mocno szarpać. Rzecznik mundurowych ma jednak inne zdanie. - To jest groteskowa i teatralna próba przedstawienia tego zajścia. Wpisuje się to w poradnik anarchisty, więc nie będę tego komentował - ucina Andrzej Borowiak.