Rodzinny dramat rozegrał się we wtorek (28 września) w samym centrum Szamotuł. Wszystko zaczęło na ulicy. Policjanci chcieli wylegitymować dziwnie zachowującego się Ireneusza K., syna miejscowej nauczycielki religii i etyki. Mężczyzna uciekł przed mundurowymi do swojego mieszkania. Tam okazało się, że chwilę wcześniej musiało dojść do niewyobrażalnego dramatu. Mariola K., znana i lubiana katechetka, leżała martwa. Zatrzymany w sprawie został syn kobiety, który usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem bezpośrednim. Mężczyzna nie przyznaje się do winy i nie potrafi logicznie odnieść się do tego, co się wydarzyło w ich domu.
W czwartek odbył się pogrzeb Marioli K. Setki mieszkańców Szamotuł wybrali się na ostatnią drogę kobiety, która była bardzo lubiana w lokalnej społeczności. Wśród nich była rodzina, znajomi, ale także uczniowie, którzy cenili swoją nauczycielkę. 55-latka od 25 lat uczyła religii w Szkole Podstawowej nr 1 w Szamotułach. - Cała społeczność pogrążyła się w żałobie. Odwołaliśmy imprezy. To będzie trwało kilka dni. Nie będzie w tym roku Dnia Nauczyciela – powiedział w rozmowie z TVP3 Poznań, Wojciech Kaczmarek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Szamotułach.
Czytaj też: Szamotuły: Nie żyje znana katechetka. To było morderstwo? Kim była Mariola K.?
Dlaczego doszło do tragedii? Trwa wyjaśnianie przyczyn. Mariola K. nie skarżyła się nikomu na problemy rodzinne. Policjanci także nie odnotowali żadnego zgłoszenia. Dwa dni przed śmiercią na swoim profilu internetowym na facebooku udostępniła cytat: „Bądź silna na tyle, aby przebaczyć i zapomnieć, a cierpliwą, aby zaczekać na to, na co zasługujesz”.
Polecany artykuł: