Historia 4-latki spod Poznania zbulwersowała opinię publiczną. Jak podają media pomoc została wezwana do dziewczynki, u której doszło do zatrzymania krążenia. Zdarzenie miało miejsce w niedzielę (20 listopada) przed południem w podpoznańskim Swarzędzu. Niestety, karetka, która mogłaby być najszybciej w Swarzędzu, była zajęta przy ul. Bobrzańskiej.
- W pierwszej kolejności zadysponowano karetkę z Pobiedzisk - mówi Super Expressowi Jakub Wakuluk z biura prasowego Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu. Koniec końców, jako pierwsi dojechali do dziewczynki strażacy ochotnicy ze Swarzędza, potem dotarł do dziecka ratownik z Lotniczego Pogotowia ratunkowego. Dziecka nie udało się jednak uratować.
"Pomoc dotarła na czas"
- Pomoc pojawiła się u 4-latki 15 minut po wezwaniu, zatem nie naruszono żadnych procedur. Jeśli pacjent jest poza dużym ośrodkiem, to właśnie w przeciągu kwadransa musimy do niego dotrzeć - tłumaczy Wakuluk. Jego zdaniem 4-latka nie zmarła z powodu braku karetki. Dziewczynka była ciężko i przewlekle chora od urodzenia, miała ciężką wadę wrodzoną.
Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w woj. wielkopolskim na jednego mieszkańca przypada najmniej zespołów ratownictwa medycznego. - Na pewno potrzebnych jest więcej zespołów ratownictwa medycznego w naszym województwie. To problem, z którym coraz częściej się borykamy - podsumowuje Wakuluk.
Boimy się śmierci w kolejce do lekarza?
Posłuchaj, co mówią ZWYKLI PACJENCI!
Listen to "UPADEK ochrony zdrowia! Termin za 4 lata. Nie doczekam LEKARZA!" on Spreaker.