Do tragedii doszło na poznańskim Łazarzu, w środę, 18 października. Zbysław C. - do tamtego dnia spokojny emeryt - wyszedł ze swojego domu z dwoma nożami. Najpierw groził przypadkowym ludziom, a potem rzucił się na bezbronne dziecko. Maurycy M. - razem ze swoją przedszkolną grupą - szedł na spacer na pocztę. Z okazji Dnia Listonosza dzieci miały wysłać widokówki. Ataku nikt nie mógł przewidzieć. Zbysław C.rzucił się z nożem na dziecko, zdał mu cios prosto w serce, a potem odszedł jak gdyby nigdy nic. Złapał go przypadkowy mężczyzna, który przejeżdżał tamtędy śmieciarką. Niestety chłopca nie udało się uratować. Dziecko zmarło na stole operacyjnym.
Zbysław C. ze względu na swój stan zdrowia zaocznie usłyszał zarzut zabójstwa. W piątek, 20 października sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował wobec napastnika areszt. Mężczyzna trafił na szpitalny oddział psychiatryczny. Wiadomo, że przed zabójstwem leczył się neurologicznie.
- Cierpi na schorzenia neurologiczne. Ma zmiany organiczne w mózgu - mówił po tragedii prokurator Łukasz Wawrzyniak. W środę, 25 października, prokuratura poinformowała, że w końcu udało się przesłuchać Zbysława C. - Oświadczył, że nie przyznaje się do zarzutu zabójstwa oraz nie pamięta tego, co się stało i odmówił składania wyjaśnień - mówi Super Expressowi Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jeśli biegli stwierdzą, że mężczyzna w chwili popełniania zbrodni był niepoczytalny, trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego.