Pod koniec listopada 2018 roku do komisariatu na Jeżycach zgłosił się mieszkaniec, który twierdził, że w nocy skradziono mu samochód, który zaparkował na ul. Wawrzyniaka w Poznaniu. Poinformował kryminalnych, że jeszcze parę godzin przed ujawnieniem kradzieży, widział swojego VW Caddy zaparkowanego nieopodal miejsca, gdzie mieszka.
Polecany artykuł:
Funkcjonariusze przystąpili do natychmiastowych działań. Sprawdzali każdą zdobytą informację, analizowali zabezpieczone ślady i wnikliwie rozpytywali potencjalnych świadków kradzieży. Gdy zgromadzili materiał dowodowy, zauważyli że informacje które posiadają nie zgadzają się z zeznaniami mężczyzny, który zgłosił przestępstwo.
Mężczyzna został wezwany ponownie na komisariat, ale nie spodziewał się, że policjanci będą chcieli go aresztować. -Funkcjonariusze przedstawili mu prawdziwą wersje zdarzeń. Mężczyzna przyznał się, że nikt mu samochodu nie ukradł i wymyślił sobie całą historię. Policjanci z Jeżyc, zebrali tak mocny materiał dowodowy, że 44-latek nie miał szans, aby cokolwiek jeszcze przed nimi ukryć - przekazuje Piotr Garstka z poznańskiej policji.
Przy okazji okazało się, że jego samochód był ubezpieczony od kradzieży na kwotę ponad 30 tys. złotych. 44-latek usłyszał już zarzuty składania fałszywych zeznań i zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.