Pani Kasia została zaproszona na grzybową ucztą przez rodziców. - Tata poszedł do lasu i myślał, że zbiera młode gąski zielone - mówi kobieta. Jak bardzo mężczyzna się pomylił, okazało się kilkanaście godzin później. - O dziwo, grzyby nie miały gorzkiego smaku, pięknie pachniały i naprawdę były bardzo dobre - mówi pani Kasia, która z apetytem zjadła muchomory, nie wiedząc, że za chwilę może walczyć o swoje życie. Muchomory sromotnikowe są śmiertelnie niebezpieczne. Toksykolog, Eryk Matuszkiewicz, z poznańskiego Szpitala im. F. Raszei, apeluje z kolei o wielką rozwagę. - Nie jedzmy grzybów, które mają blaszki - mówi lekarz. We wrześniu informowaliśmy, że po jednym pechowym grzybobraniu we Wrześni (woj. wielkopolskie) zmarły trzy osoby!
CZYTAJ: Obietnica grzybiarza, który nieświadomie otruł znajomych: "Przysięgam, nie będę już zbierał grzybów"
Koszmar pani Kasi rozpoczął się następnego dnia rano. - Zaczęło się od wymiotów o 7 rano - wspomina pani Katarzyna. Potem było już tylko gorzej. - To były tak silne skręty jelit, że przypominało to bóle porodowe - mówi pani Kasia, a wie, co mówi, bo urodziła trzy córki. Gdy było jasne, że stan się pogarsza, a pani Katarzyna może już tylko leżeć na podłodze - przyjechała lekarka. - Gdy dowiedziała się, że jadłam grzyby, od razu wezwała karetkę, stamtąd pojechałam na toksykologię - mówi pani Kasia.
Kobieta trafiła na intensywną opiekę medyczną. Lekarze trzy doby walczyli o jej życie. - Na zmianę traciłam przytomność i odzyskiwałam - wspomina kobieta. Lekarze już myśleli o przeszczepie wątroby, ale organizm pani Kasi okazał się być silny i przetrwać najgorsze. Ma uszkodzoną trzustkę, ale wątroba się zregenerowała.
Po zatruciu muchomorami kobiecie został nie tylko całkowity wstręt do grzybów, ale także… radość z życia. - Przeżyłam przełom - mówi szczerze pani Kasia i wyznaje, że teraz docenia każdy dzień życia i cieszy się najmniejszymi sprawami. Od teraz szklanka jest dla niej zawsze do połowy pełna. - Odkryłam moc roślin, miłość do tańca i całkowicie zmieniłam priorytety - mówi kobieta. Zdrowie fizyczne i psychiczne jest teraz dla niej najważniejsze. - Wcześniej martwiłam się wszystkim i myślałam głównie o kredycie hipotecznym. Teraz widzę więcej i cieszę się z tego, co mam, a nie z tego, czego nie mam - mówi.
Po zjedzeniu muchomora kobieta dostała „w pakiecie” ze zmianą stylu życia także coś więcej: odwagę. - Nie boję się koronawirusa - mówi szczerze. - Robię wszystko, żeby się nie zarazić. Przestrzegam wszystkich zasad sanitarnych, ale nie panikuję i staram się żyć pełnią życia - dodaje na koniec.