Kierowca karetki pogotowia ratunkowego od kilku dni przebywał w izolacji domowej z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem - informuje portal egarwolin.pl. W piątek, 16 października, stan mężczyzny pogorszył się, konieczna była natychmiastowa pomoc. Do kierowcy karetki niezwłocznie przyjechał pojazd, który słabnący z każdą chwilą mężczyzna doskonale znał na co dzień. Wtedy jeszcze nie wiedział, że za chwilę odbędzie ostatnią w życiu podróż. Rozpoczęła się walka o jego życie, ale na przeciw stanęła proza życia. W okolicznych szpitalach brakowało miejsc. Ostatecznie, po długich staraniach o przyjęcie m.in. w Warszawie i Siedlcach, pracownik służby zdrowia trafił do Szpitala Powiatowego w Garwolinie. Stamtąd niebawem napłynęły tragiczne wieści. Kierowcy karetki nie udało się go uratować. Zmarł w nocy, między godziną 22:00 a 23:00.
Polecany artykuł:
- Podjęliśmy wszystkie możliwe działania formalne i nieformalne, żeby go przewieźć. Ja podkreślę jeszcze raz, że miał on COVID-19 zdiagnozowany wcześniej. Przebywał i leczył się w izolacji domowej, ale jego stan się pogarszał. Był już w bardzo poważnym stanie. Tego typu chory nie powinien w ogóle znaleźć się w naszym szpitalu. Nie jest rolą szpitala I stopnia referencyjności udzielać pomocy takim chorym. Pomimo heroicznych wysiłków zarówno przedstawicieli pogotowia, Meditransu, którzy obdzwonili wszystkich, jak i naszych wysiłków formalnych i nieformalnych, nigdzie miejsca dla tego chorego nie było. W mojej ocenie zrobiliśmy wszystko, czym mógł służyć nasz szpital takiemu choremu. Niestety stan był zbyt poważny i pewnych procesów nie dało się odwrócić - zapewnia na łamach egarwolin.pl Krzysztof Żochowski, dyrektor miejscowego szpitala.
Zmarły był mieszkańcem gminy Miastków Kościelny. Mimo wieku emerytalnego wciąż był aktywny zawodowo. Wśród mieszkańców cieszył się doskonałą opinią, sprawował funkcję sołtysa. Był aktywnym społecznikiem, niezwykle mocno zaangażowanym w sprawy lokalnej społeczności.