Krzysztof Domarecki, prezes zarządu Grupy Selena, która działa na chińskim rynku, przekonuje na łamach "Business Insider Polska", że Chińczycy zamykając Wuhan odnieśli sukces. Nastąpiło to 23 stycznia. Dzień później zamknięto kolejne miasta w Chinach. Skutki dla gospodarki były fatalne, jednak tak drastyczne posunięcie sprawiło, że rozprzestrzenianie się wirusa zostało zatrzymane, a liczba zachorowań na COVID-19 spadła.
W Wuhan zostały zamknięte szkoły, teatry, kina, restauracje, galerie handlowe, wyizolowano duże miasta i zakazano wychodzenia z domu, za wyjątkiem koniecznego wyjścia po zakupy do najbliższego sklepu. Doszło również do wstrzymania przemysłu, z wyjątkiem przemysłu farmaceutycznego i firm pracujących w trybie ciągłym, a także wprowadzono masowe pomiary temperatury i izolację osób z podejrzeniem infekcji. Dzięki takiemu rozwiązaniu, po miesiącu można było już wznowić produkcję w zamkniętych firmach.
Wprowadzenie podobnych rozwiązań w Polsce, mogłoby u wielu osób wywołać szok. W Radomiu i okolicach przestałyby działać firmy. Ulice wyludniłyby się całkowicie, a mieszkańcy zostaliby zobowiązany do pozostania w domach - nawet pod groźbą kary (obecnie jest to dobrowolne, poza przypadkami obowiązkowej kwarantanny).
Obecnie w Radomiu zamknięte są szkoły, placówki kulturalne i część lokali handlowych i gastronomicznych. Urzędy pracują w ograniczonym trybie, a większość spraw załatwiana jest zdalnie. Wiele firm, tam gdzie jest to możliwe, pracuje w trybie "home office". Czasowo zamknięto również granice kraju.