Policjant zanurkował i wyciągnął 31-latka, ale pomoc przyszła za późno. Dramat nad zalewem Borki w Radomiu
31-latek miał się kąpać w zalewie Borki w Radomiu, ale z pozoru niewinne zdarzenie zakończyło się jego śmiercią. W czwartek, 2 czerwca, dokładnie o godz. 20.45, informację w tej sprawie otrzymały służby ratownicze. Najbliżej znajdowali się funkcjonariusze z Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Radomiu, którzy zostali skierowani w rejon zbiornika. Gdy zlokalizowali miejsce, gdzie był widziany po raz ostatni, bo tuż po tym jak zaczął się topić zniknął pod powierzchnią wody, wskoczyli do zalewu Borki. Jeden z policjantów zanurkował i wyciągnął 31-latka, a następnie wyciągnął go na brzeg, gdzie razem z kolegą prowadzili reanimację. Gdy na miejsce dotarła załoga karetki pogotowia, poszkodowany jeszcze żył, ale zmarł wkrótce po przewiezieniu do szpitala. Z dotychczasowych ustaleń policji w Radomiu wynika, że mężczyzna poszedł po prostu popływać, a nie na przykład wpadł przez przypadek do zalewu Borki.