Tydzień przed dokonaniem wstrząsającej zbrodni, 40-letni mąż Marianny Dolińskiej został aresztowany pod zarzutem wielokrotnej kradzieży. Na początku zimy 1923 w wioskach pod Radomiem panowała nędza i głód. Polskie państwo wciąż wstawało z kolan po ponad stu latach niewoli. Szczególnie trudno w Polsce 20-lecia międzywojennego mieli Cyganie. Chcąc przeżyć, kradli żywność i zwierzęta z wiejskich gospodarstw. Policja miała ich na oku i regularnie rozpraszała cygańskie grupy.
Błąkała się po bagnach, a dzieci głodowały
Kiedy męża aresztowano, Marianna Dolińska została sama z czworgiem dzieci, bez środków do życia. Nie pomogli jej ani sąsiedzi Polacy, ani kuzyni Cyganie. Zdesperowana kobieta błąkała się z dziećmi po zamarzających bagnach między wsiami Antoniówka, Dąbrowa Kozłowska i Siczki. Beznadziejna sytuacja odbiła się na zdrowiu kobiety. Marianna popadła w obłęd. 11 grudnia 1923 r. zdesperowana kobieta dopuściła się okropnej zbrodni.
Powiesiła własne dzieci na drzewie. Najmłodsze miało pół roku
Matka nie chciała, aby czwórka jej dzieci umarła z głodu, więc postanowiła je zabić. Morderstwo, jakiego dokonała Dolińska, było wyjątkowo okrutne. 11 grudnia 1923 ok. godz. 20 powiesiła na drzewie czworo swoich dzieci!. Najmłodsza Zosia miała zaledwie 6 miesięcy! Najstarszy Stefan zmarł w wieku 7 lat. Pozostałe: Bronisława i Antoni mieli kolejno 5 i 3 lata.
Dolińską gryzło sumienie po tym, jak w okrutny sposób potraktowała swoje dzieci. Już następnego dnia o godz. 13 kobieta zgłosiła się do komisariatu policji w Radomiu i przyznała do zabicia czwórki swoich dzieci. Policja potwierdziła dokonanie zbrodni i aresztowała Cygankę.
Napady szału i gwałtowne zmiany w psychice
Śledztwo w sprawie morderstwa dzieci Marianny Dolińskiej trwało pół roku. Kobieta była wielokrotnie przenoszona do kolejnych aresztów w Radomiu i Warszawie. Okazało się, że zbrodnia i skrócenie cierpienia dzieci, nie przyniosło jej ulgi. Stan kobiety tylko się pogorszył. Zaobserwowano u niej częste i gwałtowne zmiany psychiczne. Miewała napady szału lub popadała w kilkudniowy stupor.
Polecany artykuł:
Na co cierpiała Marianna Dolińska?
Dolińską zajmowali się najlepsi psychiatrzy w tamtym okresie. Orzekli, że w chwili zbrodni nie miała świadomości konsekwencji. Trafiła na obserwację i leczenie do szpitala psychiatrycznego w Tworkach, gdzie zaopiekował się nią dyrektor ośrodka Witold Łuniewski. Wkrótce rozpoznał u chorej „psychozę szałowo-posępniczą”, dziś zwaną chorobą afektywną dwubiegunową. Łuniewski tak opisywał po latach przypadek Marianny Dolińskiej:
Psychopatologiczna próba dokonania rozszerzonego samobójstwa, którego chora nie doprowadziła do końca.
Matka powiesiła dzieci na drzewie. W tle zbrodnie ukraińskich nacjonalistów
Marianna Dolińska zmarła w 1928 roku, 5 lat po okrutnej zbrodni, dokonanej na własnych dzieciach. Miała 37 lat. Została pochowana na szpitalnym cmentarzu.
Historia makabrycznej zbrodni Marianny Dolińskiej zyskała ponowny rozgłos po wielu latach. Wszystko za sprawą zdjęcia powieszonych na drzewie dzieci Cyganki. Z czasem - z niewyjaśnionych do dziś przyczyn - fotografia powieszonych dzieci Dolińskiej została uznana za ilustrację zbrodni wykonanej przez UPA na polskich dzieciach w 1943 r.
Zdjęcie zostało podpisane następująco: "Dzieci polskie zamęczone i pomordowane przez oddział Ukraińskiej Powstańczej Armii w okolicy wsi Kozowa, w woj. tarnopolskim, jesienią 1943 roku (ze zbiorów dr Stanisława Krzaklewskiego)". Dwa lata później zdjęciepojawiło się w pracy Jerzego Węgierskiego z podpisem "zamordowane przez oddziały SS-Galicja dzieci polskie w rejonie Kozowej (pow. brzeżański) (ze zbioru W. Załogowicza)". Ukraińscy nacjonaliści mieli robić wiele takich „wianuszków” z przybitych do drzew polskich dzieci, a aleje pokryte nimi mieli nazywać „drogą do samostijnej Ukrainy”.
Polecany artykuł: