Przypomnijmy, do zdarzenia doszło w kwietniu, wtedy to na numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna, który poinformował, że ma myśli samobójcze i się powiesi. Później dodał, że w domu posiada dwa granaty, które zdetonuje wraz z dwoma butlami gazowymi. Na miejsce natychmiast pojechały wszystkie służby. Z bloku przy ul. Bogusławskiego w Radomiu ewakuowano mieszkańców. Mimo wielokrotnych prób nawiązania kontaktu z mężczyzną nie udało się go przekonać do otworzenia drzwi. Mężczyzna ustawił w oknie butle gazowe i podpalił firankę. Policjantom do mieszkania udało się wejść przez okno. 60-latek został zatrzymany. Był pijany - badanie alkomatem wykazało 1,2 promila alkoholu w jego organizmie.
Polecany artykuł:
W poniedziałek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Radomiu Beata Galas poinformowała PAP, że śledczy postawili mężczyźnie zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zdarzenia, które zagrażało zdrowiu lub życiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Za przestępstwo to grozi od roku do 8 lat więzienia.
Z jednej strony mężczyźnie grozi surowsza kara ze względu na to, że działał on w warunkach recydywy. 60-latek był wcześniej pięciokrotnie karany. Ostatni raz w 2014 roku, kiedy odbywał karę 4 lat więzienia m.in. za wywołanie fałszywego alarmu.
Jednak mężczyzna może liczyć na złagodzenie kary ze względu na opinię biegłych psychiatrów, którzy stwierdzili, że miał on ograniczoną w znacznym stopniu zdolność do rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem.