Sprawę pani Teresy Ratuszyńskiej i jej córki Marty opisuje lokalny portal "Echo Dnia". W grudniu ubiegłego roku pani Teresa trafiła do Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu po tym, jak źle się poczuła. Przed świętami kobieta miała przejść operację. - Przez dwa tygodnie mamie systematycznie wykonywano badania na koronawirusa, wszystkie były negatywne. Aż ostatni test wyszedł pozytywny, mamę zarażono - mówi pani Marta w rozmowie z portalem.
Pani Teresa wróciła do domu. Jej stan pogorszył się
Panią Teresę wypisano do domu. Bez uprzedzenia, jak twierdzi jej córka. W okresie Bożego Narodzenia stan kobiety pogorszył się tak bardzo, że jej mąż i córka byli przerażeni. - Baliśmy się, co będzie, jak sami zachorujemy, kto wtedy się nami zajmie? Czy czeka nas śmierć w domu? Nie dostaliśmy żadnej kroplówki, sanitariusze zostawili torbę i dokumenty przed drzwiami i odjechali - opowiada pani Marta.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dramatyczna sytuacja w Radomiu: W całym mieście działa TYLKO JEDEN SOR! Chorzy siedzą na korytarzach nawet kilkanaście godzin
Pani Teresa zmarła w szpitalu. Placówka zawiniła?
Z kobietą było coraz gorzej. Rodzina wzywała karetkę, ale pomocy odmawiano. Pani Marta postanowiła pomóc matce na własną rękę. - 3 stycznia, kiedy znowu odmówiono przysłania karetki, zawiozłam mamę samochodem do szpitala covidowego przy ulicy Tochtermana. Została przyjęta na oddział - mówi Marta Ratuszyńska. Jednak to właśnie tam zmarła z powodu COVID-19.
Córka zmarłej pani Teresy twierdzi, że to szpital w Radomiu jest winny. Kobieta złożyła zawiadomienie do prokuratury. Zdaniem pani Marty placówka naraziła jej matkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu lub nieumyślnego spowodowania śmierci.
CZYTAJ TAKŻE: Julka umierała na oczach rodziny. Karetka przyjechała po dwóch dniach błagania o pomoc
Szpital odpowiada na zarzuty
Szpital w Radomiu, odpowiadając na zarzuty Marty Ratuszyńskiej, nie zdradza szczegołów stanu zdrowia zmarłej, powołując się na tajemnicę lekarską. - Faktem jest jednak, że odpowiedzialność za wypisywanie ze szpitala pacjentów, ciąży na lekarzu. To on, według swojej najlepszej wiedzy kieruje takie osoby do szpitala covidowego, bądź do izolacji domowej. W tym przypadku zdecydował o wypisaniu pacjentki do domu, w stanie ogólnie dobrym - powiedział Łukasz Skrzeczyński z Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego w Radomiu.
Skrzeczyński twierdzi, procedura była zgodna z rozporządzeniem ministra zdrowia z kwietnia 2020 r. - A na potwierdzenie tego, że pacjentka była w dobrym stanie ogólnym niech świadczy to, że kolejne zespoły ratownictwa medycznego, na podstawie informacji osoby dzwoniącej o stanie zdrowia nie podejmowały próby przewiezienia jej do szpitala zakaźnego - dodał.